Forum forum życia rodzinnego Strona Główna forum życia rodzinnego
Chrześcijańskie spojrzenie na rodzinę
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy homeopatia jest rzeczywiście bezpieczna?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum życia rodzinnego Strona Główna -> Sekty (... i inne zagrożenia rodziny...)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dominik
Administrator
Administrator



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:01, 18 Lip 2007    Temat postu: Czy homeopatia jest rzeczywiście bezpieczna?

Cytat:
Okultystyczne konotacje paramedycznych teorii Hahnemanna

Wśród rozlicznych terapii alternatywnych, które się dzisiaj praktykuje, homeopatia zaliczana jest do najważniejszych. Ta powstała przed 200 laty metoda terapii, zainicjowana przez lekarza-ezoteryka Samuela Hahnemanna (1755-1843), stanowi punkt węzłowy, który nadaje jej szczególne znaczenie także na współczesnej scenie medycyny alternatywnej. Według Klemensa Pilara, z jednej strony w homeopatii zlewały się rozliczne stare idee i tradycje (np. neoplatonizm, hermetyzm, witalizm), z drugiej - powstała ona w okresie okrzepnięcia nauk przyrodniczych i sama się za taką uważa. W czasie starań o naukowe uznanie na poziomie akademickim pracowano zarówno nad uzasadnieniem przyrodniczym, jak również nad leżącą u jego podstaw filozofią. Istnieje na ten temat rozległa literatura. W końcu homeopatia staje się - ze względu na swoją specyfikę - punktem wyjścia dla spekulacji okultystycznych i ezoterycznych.
Nic więc dziwnego, że doszło również do kontrowersyjnej debaty wśród chrześcijan wszystkich wyznań, czy i jak dalece homeopatia jest okultystycznym sposobem leczenia i czy przez to należy ją z chrześcijańskiego punktu widzenia rygorystycznie odrzucić. Również ten spór toczy się już od dziesięcioleci, ale w ostatnich 30 latach zyskał znowu na aktualności, co związane jest z popularyzowaniem homeopatii, galopującej na dzikiej fali okultyzmu. Wokół homeopatii trwa dyskusja od samego początku, od czasu odkrycia Hahnemanna, tj. przynajmniej od roku 1807. W duchu encykliki Jana Pawła II "Fides et ratio" nie należy więc unikać w tym względzie rozeznania zarówno intelektualnego, jak i ściśle duchowego (płynącego z wiary i kryteriów teologicznych).
Homeopatia jest więc dziś interesująca z wielu względów. Nie tylko dlatego że w watykańskim dokumencie na temat New Age z 2003 r. zaliczona została do terapii, które reklamowane są dzisiaj w powiązaniu z myślą New Age, ale także z tej racji, że pacjenci często wiążą z tą metodą quasi-mesjańskie nadzieje, co przypomina poszukiwanie religijnego zbawienia.

Czy można zaufać "nieznanemu"?
Mimo spekulacji naukowych, do których doprowadziła dyskusja z homeopatią na płaszczyźnie akademickiej, nie można nie zauważyć, że sami homeopaci przyznają, iż homeopatia sytuuje się poza ramami myślowymi obecnie ugruntowanych nauk przyrodniczych. Ponieważ z alternatywną koncepcją nauk przyrodniczych - jak przedstawiają to homeopaci - związane są także zagadnienia z filozofii przyrody. Dyskusja ta nie kończy się na wewnętrznym konflikcie nauk przyrodniczych, lecz dotyka także kwestii filozoficznych. Z roszczeniem do bycia medycyną całościową (wysuwanym co najmniej przez część homeopatów), która leczy człowieka będącego bytem osobowym, związane są wreszcie wypowiedzi, które wymagają objaśnienia teologicznego.
Istnieje więc mnóstwo znaków zapytania na każdym polu, a mimo to zwolennicy homeopatii uporczywie wmawiają ludziom, że jest ona całkowicie bezpieczna. Na przykład liczne badania naukowe wykazują, że homeopatia może być niebezpieczna także, gdy chodzi o minimalne elementy cząstek chemicznych, które są w roztworze. Pewne substancje pozostają toksyczne, nawet gdy tej masy jest bardzo mało. Jest więc możliwość, że leki homeopatyczne wywołują działanie swoiste, a także swoiste i realne działanie niepożądane. Stąd w ocenie bezpieczeństwa tych preparatów niezbędne będzie oszacowanie stosunku ryzyko-korzyść, podobnie jak w przypadku każdego innego leku.
Badania (prowadzone zresztą w XX wieku, np. Stearnesa w 1928 r. czy Dwarakanatha w 1979 r.) wykazały, że nawet znaczny stopień rozcieńczenia nie oznacza braku szkodliwości. Te badania wskazują, że niskie stężenia leków homeopatycznych nie upoważniają do wnioskowania o braku bezpośrednich efektów toksycznych. Pogląd o nietoksyczności homeopatii, według którego stosowane tu dawki uważane są za bezpieczne we wszystkich sytuacjach, musi więc być podany w wątpliwość.
Mogą zatem mieć rację teorie mówiące o tym, że homeopatia jest czymś więcej niż tzw. efektem placebo, który dotyczy sugestii, ale homeopatia oddziałuje także na małe dzieci. Istnieją tu więc co najmniej dwie możliwości: materialna i energetyczna. Ta druga jest taka, że nie można wykluczyć, iż to działanie na poziomie energetycznym czy kwantowym. Tradycyjna medycyna działa na poziomie komórki. To jej najbardziej pierwotny poziom. W homeopatii mamy do czynienia z poziomem pierwotniejszym, molekularnym, poziomem atomu i cząstek elementarnych. Można więc sobie wyobrazić, że w leczeniu następuje pewna korekta, ale nie jest do końca określone, jakiej natury jest to zmiana. Nie wiemy przecież, czy nie jest ona niebezpieczną ingerencją w struktury materialne organizmu, w podstawy, skoro mówi się, że jest to działanie na poziomie fundamentalnym czy podstawowym. Nawet jeśli założymy, że jest to poziom energetyczny czy informacyjny, to wiemy o nim zbyt mało, byśmy mogli z niego korzystać z pełnym zaufaniem.
Jeśli tak jest, że - według założeń homeopatii wyznającej swoisty "pan energetyzm" - energia przenika między ludźmi, że oddziałuje samo lekarstwo (zamknięte w butelce) stojące na półce, to znaczy, że mogą istnieć przekazy "kodów energetycznych" tych wszystkich ludzi, którzy biorą udział w produkcji leków homeopatycznych. Istnieją takie hipotezy w ramach samych teorii homeopatii. To są teorie związane z tzw. bioinformacją, które są dzisiaj bardzo mocno rozwijane w parapsychologii. Nie można wykluczyć, że na tym poziomie istnieje jakiś przekaz. Być może da się przekazać takie kody drugiemu człowiekowi na poziomie energetycznym. Jest to całkowicie zgodne z wewnętrznymi założeniami ideologii homeopatycznej.
Podobne założenia ontologiczne mają teorie bioenergoterapeutyczne, dotyczące sił witalnych czy energii kosmicznej. Istnieją hipotezy, że nie tylko bioenergoterapeuta może przekazywać choremu swoje "kody energetyczne" (nie jest wyjaśnione ich działanie, ale hipotezy sugerujące ich istnienie od dawna krążą w parapsychologii), ale również może to robić chory. Bioenergoterapeuta z tego powodu może chorować i wielu bioenergoterapeutów rzeczywiście bardzo ciężko zachorowało, porzucając w końcu swój dochodowy, lecz niejasny proceder.
Nie bez znaczenia jest więc ukierunkowana wola pewnych ludzi, np. wola medium, która może organizować na poziomie kwantowym jakiś ład. Znana jest bowiem praktyka używania mediów czy jasnowidzów przy produkcji leków homeopatycznych. Wiemy to ze świadectw byłych homeopatów. W samej wewnętrznej logice homeopatii nie wydaje się to przypadkowe. W tym układzie nie można wykluczyć, że "kod energetyczny" może być przekazywany nie tylko w postaci struktur rozpuszczalnika czy rozpuszczanego elementu, ale również jako kod człowieka, który aktualnie ingeruje w proces produkcji. A może i kod tego, który to wszystko zainicjował, samego Samuela Hahnemanna, który ma w tym swój udział od początku? Tu pojawia się sensowne "naukowo" znaczenie pytania: kim był naprawdę twórca homeopatii?

Niebezpieczne inicjacje?
Dzieła założyciela homeopatii S. Hahnemanna dały w każdym razie podstawę do najrozmaitszych interpretacji i od samego początku położyły podwaliny pod bardzo szybkie rozczłonkowanie nauki homeopatycznej, także w kierunku zdeklarowanego ideologicznie okultyzmu czy ezoteryzmu. W tym kontekście wiele publikacji o homeopatii wykazuje wyraźne pokrewieństwo z literaturą religijną.
W każdym przypadku przesłanki nauki Hahnemanna dają wystarczająco dużo materiału, aby je można było interpretować w najrozmaitszych kierunkach. Quasi-religijne roszczenia Hahnemanna z jednej strony, a z drugiej specyfika nauki homeopatycznej prowadziły od początku do spekulacji okultystycznych. Zastanawia również fakt, że homeopaci są najczęściej idealistami i ludźmi wrażliwymi, przejawiającymi otwarcie na okultyzm w rozmaitych jego formach.
Podstawą homeopatii są założenia ontologiczne, spekulatywne oraz model antropologii okultystycznej zrodzonej w renesansie, która propagowała koncepcję Paracelsusa. Jest to naturalistyczne spojrzenie na całość bytu ludzkiego. Jednocześnie podstawę tej koncepcji stanowi założenie istnienia siły kosmicznej, czyli vis vitalis, która ma rzekomo charakter "boski". Nie jest to teza weryfikowalna naukowo, ale założenie światopoglądowe, mające może nawet charakter parareligijny, kultyczny czy inicjacyjny. Być może nie bez znaczenia jest fakt, że Samuel Hahnemann, podobnie jak twórca "magnetyzmu zwierzęcego", Anton Mesmer (prekursor hipnozy i bioenergoterapii) miał osobiste, inicjacyjne powiązania wolnomularskie, a jego gnostycka ideologia odpowiada światopoglądowi masonerii, co można udowodnić naukowo, bez żadnych sentymentów czy uprzedzeń.
W tego typu argumentacji bierze się pod uwagę fakt, iż Hahnemann uwikłany był w tradycję ezoteryczno-inicjacyjną masonerii, mając także do samego Jezusa Chrystusa stosunek niejasny czy nawet lekceważący. Hahnemann ponadto inspirował się bezpośrednio Mesmerem, który także miał panteistyczny obraz świata (związany z wiarą w astrologię), zaś jego "magnetyczne" teorie również były inspirowane przez tajemne doktryny masońskie (L. Chertok, R. de Sassure). W rozeznaniu duchowym płynącym z poziomu wiary trudno nie dostrzec tych faktów, nawet jeśli należy być powściągliwym, gdy chodzi o interpretacje. Należy wszakże zauważyć, że nie chodzi tu przede wszystkim o osobiste relacje Hahnemanna czy Mesmera z masonerią, ale o związek ich teorii z tą właśnie ezoteryczną doktryną.
Według K. Pilara, w tej formie krytyki można zauważyć kilka zasadniczych motywów. Po pierwsze, przynależność Hahnemanna do wolnomularzy ocenia się jako oznakę negatywnego znaczenia homeopatii w ogóle.
Fakt ten pociąga za sobą wniosek, że w słowach o "Stwórcy" i "Źródle Miłości" (które spotykamy w tekstach Hahnemanna) nie może być mowy o Bogu chrześcijan. Potwierdza to również głośny cytat Hahnemanna, w którym deklaruje swoją bliskość z Konfucjuszem, a Jezusa nazywa "arcyfantastą" (niem. Erzschwärmer - marzyciel, fanatyk). Jego "poznanie" więc ukazuje się tu w wątpliwym świetle. Zasada podobieństwa (pomimo bardzo przecież różnorodnego podejścia) łączona jest z magicznym simile antycznej i magicznej medycyny ludowej. Zasada simile pochodzi zatem z "magicznego, kosmicznego obrazu świata" (G. Müller, Heilkraft durch Vedünnen. Homeoöpatie - was steckt dahinter?, Bielefeld 1992, s. 43).
Przypuszcza się również, że Hahnemann sformułował swoją ideę potencjalizacji zainspirowany myślą wolnomularską. Autor, który zastanawia się nad tym, dochodzi do wniosku: "homeopatia nie jest naturalną metodą leczenia, lecz nadnaturalną sztuką uzdrawiania" (tamże, s. 63), i nie pozostawia wątpliwości co do tego, że w tej dyscyplinie działa "zwodziciel ludzkości, diabeł" (tamże, s. 67). Z kolei lekarz medycyny ogólnej Kropf jest przekonany, że Hahnemann pracował przy pomocy sił mediumistycznych, a studium wschodnich nauk mądrościowych podsunęło mu myśl o potencjalizacji. Homeopatia jest więc okultystyczną metodą leczenia, "ponieważ działa przy pomocy ukrytych, podporządkowanych czarom, sił ciemności". (M. Kropf, Alternative Heilmethoden, Karlsruhe 2001, s. 27-29).
Podobnie badacz ruchu New Age R. Livesey również zauważa w homeopatii "diabelskie kłamstwo" (R. Livesey, Understanding Alternative Medicine, Chichester 1988, s. 120) i dla potwierdzenia swojej wypowiedzi cytuje znanego wroga homeopatii dr. H.J. Boppa. Jest to oczywiście przykład ekstremalny, pokazujący jak daleko sięga krytyka homeopatii - przede wszystkim w kręgach ewangelickich. Nie wszyscy jednak dochodzą do tak ostrej oceny teorii Hahnemanna jak dr Bopp, który pacjentów leczonych środkami homeopatycznymi postrzega nawet jako będących w przymierzu z diabłem.
Nie można jednak mimo wszystko - nawet przy umiarkowanej interpretacji - wykluczyć "przekazu inicjacyjnego" na poziomie czysto duchowym. Wtedy zaś różne techniki paramedyczne homeopatii - nierzadko bardzo irracjonalne - można by interpretować w innym kluczu znaczeniowym: jako rodzaj ukrytej symboliki inicjacyjnej w rytuale parareligijnym czy nawet - zdaniem niektórych znawców ezoteryzmu - kryptospirytystycznym. Monachijski psychoterapeuta W. Schmidbauer plasuje homeopatię w pobliżu terapii szamańskich. Dla kuracji szamańskich istotny jest zawsze związek z kosmosem, ale też z działaniem duchów. Taka wizja działania homeopatii odpowiadałaby zresztą interpretacji mechanizmu działania magii, opisanej przez św. Tomasza z Akwinu w "Summa contra Gentiles".
Doktor Philippe Madre zaznacza, że często homeopaci nie poprzestają na samej homeopatii. Zdając sobie sprawę, że ich wiedza nie jest wystarczająca, chętnie czerpią z intuicji okultystycznych czy ezoterycznych. Niebezpieczeństwo "okultystycznych dodatków" widać też u wielu bioterapeutów, którzy używają medialnej techniki, jaką jest wahadlarstwo, otwierając się przy tym na medialne i parapsychiczne doświadczenia, takie jak jasnowidzenie czy przepowiadanie przyszłości.
Teoria o uduchowieniu materii w procesie potencjalizacji, generalnie zasada podobieństwa, oczekiwanie uzdrowienia, które rozciąga się na całego człowieka, skwapliwie zostały podjęte przez spirytystów i okultystów rozmaitej proweniencji. Mój dobry znajomy ks. Klemens Pilar, który napisał w Wiedniu doktorat na temat medycyny alternatywnej (wiele informacji w tym artykule pochodzi właśnie stamtąd), stwierdził w swoich badaniach, że około 80 proc. zajmujących się homeopatią, zajmuje się również ezoteryzmem czy okultyzmem, którego istotnym elementem są magia i spirytyzm. Czy nie jest to jakiś znak?
Jednym z najbardziej znanych przedstawicieli kierunku spirytystycznego w homeopatii jest antropozof i ezoteryk Helmut Fritsche, od którego wywodzi się obok dzieł ezoterycznych i magicznych także biografia S. Hahnemanna. Innym wpływowym homeopatą w historii był Amerykanin James Tylor Kent (1849-1916), członek sekty Swedenborianów. Łączy on homeopatię z chrześcijańską nauką o grzechu pierworodnym, przez co także jego homeopatia przybiera wyraźne cechy nauki o zbawieniu. Zgodnie z własną wypowiedzią, Fritsche był w swoim myśleniu bliski okultyście Aleisterowi Crowleyowi, który uchodzi za twórcę neosatanizmu. Podobieństwa do myśli Crowleya zauważalne są w wielu miejscach jego dzieł. Podobne przyciąga podobne.

"Religijny" i sekciarski charakter homeopatii
Dwustuletnia historia homeopatii, gwałtownie przebiegająca dyskusja, rozwój najrozmaitszych szkół homeopatycznych prowadzą do powstania rozmaitej, często wątpliwej jakości literatury. Według K. Pilara, zatargi pomiędzy szkołami prowadzą również do tego, że wśród homeopatów nie ma ani jednego powszechnie uznanego autorytetu, ani jednej ogólnie przyjętej homeopatii. Nie istnieje także jedna przyjęta przez wszystkich homeopatów interpretacja pism i nauki Hahnemanna. Również tutaj spierają się oni, kto tak naprawdę dobrze zrozumiał mistrza i kto rzeczywiście działa w jego duchu.
Wskutek tego próby wierności nauce Hahnemanna prowadzą do najrozmaitszych konsekwencji w nauce i praktyce. Obecnie istnieje homeopatia astrologiczna, homeopatia zorientowana na proces, homeopatia rewolucyjna, homeopatia systemowa albo też homeopatie, które po prostu przyjmują nazwę założyciela lub szkoły. Szczególnie popularni są dzisiaj: Grek Georgos Vithoulkas, Hindus Rajan Sankaran, założycielka szkoły Kiewer - Tatiana Popowa, i inni.
To rozczłonkowanie homeopatii, walki szkół oraz wzajemne anatemy wskazują na to, że homeopatia w swoich podstawowych założeniach ma faktycznie sporo wspólnego z religią, a właściwie - z walką pomiędzy różnymi sektami. Istnieje wiele powodów, które wydają się usprawiedliwiać tę uwagę: homeopatia jest bowiem systemem dogmatycznym, zamkniętym w sobie, i opiera się na zasadach sformułowanych przez Hahnemanna przed 200 laty.
Hahnemann wychodzi od postulatów, których jako filary systemu nie podaje się w wątpliwość i które definiuje się jako "wieczną", "nieodwołalną" prawdę. Prowadzi to do tego, że klasyczną homeopatię można tylko jako całość przyjąć lub odrzucić. Kto zaakceptował system jako całość, będzie tak przeżywał świat - przede wszystkim świat uzdrawiania - jak opisuje to homeopatia, a doświadczenia negatywne nie mogą tu nic zmienić i nie zmienią - tak jak chrześcijanin wierzący, że Jezus może uleczyć każdą chorobę, nie zachwieje się w swojej wierze także wtedy, jeśli nawet wielu chorych nie zostanie uzdrowionych.
Te założenia zamykają homeopatię jako system i prowadzą do tego, że żadne doświadczenie nie może zmienić systemu w jego parareligijnych dogmatach. Przez homeopatów jest to jednakże oceniane jako pieczęć jakości i podkreśla się, że prawdę homeopatii da się zrozumieć dzięki temu, iż jej fundamentalne zasady nie zmieniły się od 200 lat. To również przemawia za "religijnym" czy raczej sekciarskim charakterem systemu, który pozostaje związany z "niewzruszoną jak niebo prawdą", o której Hahnemann mniemał, że ją odkrył.
Homeopaci nie znoszą, gdy homeopatię się bada i krytykuje według klucza konwencjonalnych nauk przyrodniczych. Okazują wtedy - jak ludzie zniewoleni - dziwną nerwowość. Twierdzą bowiem, że homeopatia posiada "własne" zrozumienie nauki. Stąd akceptuje się tylko takiego krytyka, który się doktoryzował albo lepiej - habilitował w tej dziedzinie. Innymi słowy: tylko "wierzący" może zrozumieć sprawę i wskutek tego wyrazić krytykę, którą homeopata zaakceptuje (K. Pilar).

Niebezpieczeństwa duchowe, czyli bałwochwalstwo
W kontekście powyższego warto zająć się przez chwilę rozeznaniem duchowym opartym na zasadach chrześcijańskiej wiary. Zwykle bowiem się sądzi, że homeopatia związana jest tylko z paradygmatem holistycznym, zwanym czasem "paradygmatem paracelsjańskim". Ale już ta geneza idei, wskazująca np. na Paracelsusa (1493--1541) sięgającego do gnozy czy panteizmu, pokazuje złożoność światopoglądową teorii homeopatycznych. A jeśli mamy tu światopogląd panteistyczny, to czy nie także bałwochwalczy kult natury, stworzenia, a w końcu i człowieka?
Wielu tak uważa, żywiąc przekonanie, że homeopatia to tradycja inicjacyjna oparta jednocześnie na pseudoreligii i pseudonauce. Symbolika homeopatii ma charakter klasycznie religijny (K. Pilar). Z tego powodu przekracza ona kompetencje lekarza (który dotyka w tym przypadku jedynie wierzchołka "góry lodowej"), gdyż jest uwikłana w pewien złożony, intelektualnie weryfikowalny światopogląd (całościową wizję świata) oraz w kryptoreligijny, inicjacyjny kult. W ideologii homeopatii występują bowiem idee gnostyckie, hermetyczne oraz orientalne, z dominującą ideą religijnego panteizmu, gdzie ubóstwia się idolatrycznie (bałwochwalczo) każdy rodzaj stworzenia.
Nic więc dziwnego, że dla wielu badaczy z kręgu chrześcijaństwa homeopatia wiąże się z kultem religijnym (zabobon), który jest wzmocniony paradygmatem holistycznym (przesąd). Twierdzi się bowiem, że "tylko lekarstwo zna chorego. Zna go ono lepiej niż lekarz, lepiej niż sam pacjent zna siebie. Wie ono, gdzie znajduje się źródło zakłóconego porządku, zna sposób dotarcia do niego. Ani lekarz, ani chory nie posiadają takiej mądrości i wiedzy" (dr Baur, "Journal suisse d'homéopathie", nr 2/1962).
Ubóstwiony lek jest także fetyszem czy talizmanem odsyłającym do siły wyższej, dlatego "trzeba umieć patrzeć oczami ducha" (J.T. Kent, La science et l'art de l'homéopathie). Homeopatia spokrewniona jest także z mediumicznym mesmeryzmem (Hahnemann - jak już wspomniałem, znał osobiście Mesmera), stąd "leczenie" homeopatią (zarówno dla leczącego, jak i leczonego) może być - w takim kluczu interpretacyjnym - formą idolatrycznej kontrinicjacji w jakiś rodzaj kosmocentrycznej religii czy to odwołującej się do tradycji religijnych istniejących, czy też ich synkretystycznych i eklektycznych form, które tworzy się na gorąco w ideologiach homeopatycznych aż do dziś.
Znany homeopata dr Voegeli opublikował artykuł na temat sposobu działania homeopatii w "Zeischrift für Klassische Homöopathie". Załączony przy nim opis literatury podobny jest do zbioru literatury okultystycznej czy antropozoficznej (odwołującej się zwykle do uproszczonego hinduizmu). Doktor Voegeli twierdzi, że działanie wyższych potencji ma "naturę duchową", gdzie najlepsze wyjaśnienie daje hinduistyczna filozofia Sankhya. Według niej, człowiek posiada nie tylko ciało, ale także ciało eteryczne ze specjalnym systemem przekazu energii, które ma rzekomo porządkować funkcje obronne organizmu i wspomagać uzdrowienie. Jest to przykład antropologii okultystycznej.
Podsumowując te obserwacje, dr H.J. Bopp zauważa, że wśród homeopatów "na pewno istnieją (...) ludzie uczciwi i sumienni szukający sposobu korzystania z homeopatii w oderwaniu od jej tajemnych praktyk, to jednak wpływ okultyzmu, z natury swej ukryty, często pod przykrywką pseudonaukowej teorii, nie znika ani nie zostaje zneutralizowany przez fakt powierzchownego potraktowania, które zadowala się po prostu zanegowaniem istnienia takiego wpływu. Homeopatia jest po prostu niebezpieczna" ("Brulion", 1998, nr XIII, s. 132).
Niebezpieczeństwo polega także na jakimś dotykaniu technik mediumistyczno-spirytystycznych (o czym już wspomniałem) w praktyce homeopatycznej, ośmielonej optymizmem holistyczno-panteistycznych (monistycznych) teorii leżących u podstaw tejże praktyki. Tego rodzaju fakty przeciwstawiają się uspokajającej opinii niektórych wyraźnie oddzielających homeopatię od spirytyzmu czy praktykowania okultystycznych technik. Nie brakuje jednak autorów, którzy porównują homeopatię do magii, nie wyłączając voodoo (M. Kunze, R. Park, Ph. Stevens). Przykładowo, w celu znalezienia odpowiedniego leku, np. rośliny do przygotowania tynktury macierzystej (wyjściowej) preparatu, poszukujący posługują się bardzo często praktykami okultystycznymi. Nie dziwi więc, że w antropozofii okultysty R. Steinera, opartej na doświadczeniu mediumicznym i nauczającym takiego sposobu poznania (także dzieci), występuje gloryfikacja medycyny homeopatycznej.
Doktor A. Voegeli, słynny lekarz homeopata, potwierdził fakt, iż duży procent homeopatów posługuje się w swojej pracy wahadełkiem. Istnieją grupy, w których poszukiwania odbywają się podczas seansów spirytystycznych za pośrednictwem mediów, które proszą duchy o informacje. Zresztą największe współczesne medium i spirytysta E. Cayce (bardzo modny w New Age) popierał homeopatię, otrzymując jej wizję zastosowania w doświadczeniu transowym.
Ośrodki homeopatyczne np. w Niemczech czy Francji stale poszukują ludzi o zdolnościach medialnych do wytwarzania homeopatycznych środków. W jednym z dużych i poważnych laboratoriów homeopatycznych we Francji dyrektor, zatrudniając pewną osobę, pytał ją najpierw, pod jakim znakiem astrologicznym się urodziła. Potem zaś chciał się dowiedzieć, czy jest ona medium spirytystycznym, gdyż sekretem praktyk owego przedsiębiorstwa był fakt, że "nowe leki poszukiwane były w trakcie seansów spirytystycznych za pośrednictwem osób obdarzonych siłami okultystycznymi (mediów), zdolnych wypytywać duchy" (H.J. Bopp, tamże).
Jeśli homeopata jest w takim seansie okultystą, to musi to być niebezpieczne dla niego i dla jego klienta, nawet jeśli temu zaprzecza. W takim znaczeniu homeopatia byłaby wspomnianym idolatrycznym zabobonem czy też ukrytą praktyką parareligijną, która przykrywana jest także pseudonaukowymi spekulacjami dotyczącymi paradygmatu holistycznego. Tego rodzaju zagrożenia duchowego krytycy homeopatii nie są często świadomi, polecając głównie krytyczną literaturę naukową na temat homeopatii, która programowo nie zauważa duchowych niebezpieczeństw i posiada zupełnie inne pojęcie zagrożenia czy ryzyka, jak duchowość czy teologia i wynikające z niej duszpasterstwo. Z tego powodu wiele pozycji naukowych, nawet nie traktując poważnie np. homeopatii, będzie ogłaszać jej nieszkodliwość z punktu widzenia własnych założeń metodologicznych.
Bardziej jednak niepokojąca od rzekomo nieudowodnionej szkodliwości homeopatii jest jej udowodniona skuteczność. Zapewnianie o braku naukowego dowodu nie może przejść w zapewnianie o braku siły tajemnej czy okultystycznej mocy. Inaczej mówiąc, nie można sprowadzać zabobonu (idolatria otwierająca się na działanie zwodniczych duchów) do przesądu (brak dowodów eksperymentalnych i słaba teoria) w tym przypadku, gdyż osłabia to czujność na niebezpieczeństwa duchowe.
Wielu lekarzy na całym świecie w ostatnich latach potwierdza skuteczność leków homeopatycznych (68 proc. francuskich lekarzy, 20 proc. niemieckich, 42 proc. angielskich), ale owa "skuteczność" nie musi oznaczać zdrowia duchowego, którego brak objawia się na inny sposób niż zaburzenia psychofizyczne: w sposób bardziej ukryty, długofalowy i wtopiony w objawy psychofizyczne. Rozeznanie zaburzeń duchowych jest subtelnym procesem, który zawsze odbywa się w kontekście kryteriów rozeznawania duchowego ujętych w sensie chrześcijańskim (np. niemożność modlitwy, blokada duchowej radości czy wdzięczności, niepokój duchowy, niechęć do spraw religijnych czy nawet samego Boga, awersja wobec sacrum).
Tymczasem homeopatia, a także homeopaci - z założenia postulowanego przez samego Hahnemanna - ingerują w życie wewnętrzne (duchowe) człowieka, swoiście je interpretując i przedefiniowując. Stąd też, jak stwierdza dr H.J. Bopp, "zażywanie leków homeopatycznych oraz wyrobów antropozoficznych (Weleda) jest jak najbardziej niewskazane i odradzane. Niektórzy wierzący myślą, że leki homeopatyczne o bardzo niskim stężeniu (do D6) są duchowo "nieszkodliwe". Tak uważa np. niemiecki ewangelicki lekarz i teolog dr S. Pfeifer, widząc niebezpieczeństwo głównie w subiektywnym uzależnieniu się od tego typu leków, a zwłaszcza od światopoglądu, który za nim stoi.
Przy założeniu jednak, że nie chodzi tylko o intelektualny światopogląd (problem błędu czy iluzji poznawczej), ale także o inicjacyjny kult (problem grzechu idolatrii), sprawa wygląda nieco inaczej. Inicjacja okultystyczna (kontrinicjacja) przekazywana może być bowiem przez każdego rodzaju przedmiot homeopatyczny (fetysz) niezależnie od stopnia jego rozcieńczenia (zwłaszcza że może chodzić tu o pseudonaukę, gdzie stopień rozcieńczenia także z punktu widzenia naukowego nie ma wielkiego znaczenia). Jeśli homeopata przekazujący lek-fetysz jest ponadto okultystą, niebezpieczeństwo kontrinicjacji wzrasta dwukrotnie, a może i wielokrotnie. Z tego punktu widzenia udział w tego rodzaju doświadczeniu "paramedycznym" może być niebezpieczny duchowo, niebezpieczny dla naszego zbawienia, a w konsekwencji dla całego naszego życia. Nie wykluczając samego zdrowia, którego... nie można szukać "za wszelką cenę".
ks. Aleksander Posacki SJ

Wypowiedź ks. dr A Posackiego zaczerpnięta została ze strony:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dominik
Administrator
Administrator



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:18, 15 Lip 2008    Temat postu:

Cytat:
(...)
Trop spirytystyczny


Ale to nie wszystko. Duchowe niebezpieczeństwo polega czasem także na przybliżaniu się do praktyk mediumistyczno-spirytystycznych w leczeniu homeopatycznym. Voegeli potwierdził fakt, iż duży procent homeopatów posługuje się w swojej pracy wahadełkiem. Dlatego doktor Pfeifer ostrzega, że „należy wystrzegać się szczególnie homeopatów, którzy używają wahadełka, czytają z ręki, magnetyzują lub leczą na odległość” (Pf, s. 101).

Przypominacie sobie Państwo homeopatów mówiących o specyfikach leczących na odległość i innych, proponujących leczenie przez internet, co ma się odbywać już nawet bez zażywania jakiegokolwiek specyfiku, nawet spotencjonalizowanego? W takim wypadku nie ma już mowy nawet o „pamięci wody”, o jakimś kontakcie z rozpuszczalnikiem stykającym się na początku rozcieńczania z substancją wyjściową...

Dlaczego wystrzegać się używających wahadełka? Jest to przyrząd często używany przez ludzi inicjowanych, „medialnych”, otwartych lub otwierających się na świat nadzmysłowy, duchowy, w swej części stworzonej niekoniecznie przecież nam przychylny...

Postawmy kropkę nad i. Ojciec Aleksander Posacki: „istnieją grupy, w których poszukiwania odpowiedniego leku odbywają się podczas seansów spirytystycznych, za pośrednictwem mediów proszących duchy o informacje.”
nteresujące będzie dla nas świadectwo pewnej osoby, „która pracowała w dużym i poważnym laboratorium homeopatycznym we Francji. Zrelacjonowała ona wywiad, jaki przeprowadził z nią poprzedni dyrektor i fundator zakładu przy okazji zatrudnienia. Po krótkim wstępie zapytał ją, pod jakim znakiem astrologicznym się urodziła. Zadowolony z wiedzy, którą jego przyszła współpracowniczka posiadała na temat astrologii, chciał się następnie dowiedzieć, czy jest ona medium spirytystycznym. Ponieważ padła odpowiedź twierdząca, powierzył jej sekret praktyk owego przedsiębiorstwa. Nowe leki poszukiwane były w trakcie seansów spirytystycznych za pośrednictwem osób obdarzonych siłami okultystycznymi (mediów), zdolnych wypytywać duchy. Obecnie wyżej wymieniona osoba przeszła nawrócenie i stała się chrześcijanką” (Bo, s. 131).

Duże i poważne laboratorium homeopatyczne... Ukryta praktyka spirytystyczna często towarzysząca produkowaniu leków homeopatycznych...

„Ośrodki homeopatyczne, na przykład w Niemczech czy Francji, stale poszukują mediów do wytwarzania homeopatycznych środków. W takim wypadku homeopatia jest ukrytą praktyką parareligijną, przykrywaną pseudonaukowymi spekulacjami, dotyczącymi paradygmatu holistycznego” (Po, s. 64).

Nowocześni zwolennicy homeopatii często starają się ośmieszyć jej krytyków mówiąc: dość już palenia czarownic, w końcu mamy XXI wiek, specyfiki homepatyczne są przecież wstrząsane mechanicznie. To medycyna! To nauka!

Niestety coraz dalej jesteśmy od wizji nieczułych maszyn mieszających te specyfiki, maszyn neutralnych, nie mających nic wspólnego z jakimś ukrytym ładunkiem duchowym... Zawsze gdzieś przy wytwarzaniu specyfików homeopatycznych pojawia się człowiek, i często to nie byle jaki człowiek, a człowiek-medium, a medium to ktoś, kto wzywa do pomocy duchy... Mediumizm, jest stanem transowym spokrewnionym z wróżbiarstwem i jasnowidzeniem, praktyką otwarcia na rzeczywistość nadzmysłową. Więc gdzie my jesteśmy, to XXI wiek, to miała być medycyna....


Szkody duchowe


Duchowe niebezpieczeństwa rzadko są podnoszone przez krytyków badających homeopatię narzędziami nauki, gdyż źródło działającej w niej siły nie może być rozpoznane w warunkach laboratoryjnego eksperymentu.

Zacieranie granicy miedzy poziomem duchowym rzeczywistości (pneuma), a poziomem energetyczno-dynamicznym (psyche) jest cechą współczesnej mentalności newageowej (co tłumaczy też dzisiejszą wzrastającą popularność, drugą młodość homeopatii). Jednak jak obronić twierdzenie, że działanie homeopatii ogranicza się j e d y n i e do sfery energetycznej? Że jest jedynie naturalne. Nie ma takiej możliwości. Nie ma takich narzędzi. Można tylko przyjąć owo twierdzenie na wiarę. Ale trzeba wcześniej odrzucić wszystkie świadectwa negatywnych duchowych konsekwencji kontaktu z homeopatią, o których za chwilę. Czyli trzeba zaprzeczyć faktom.
Duchowe niebezpieczeństwa. Pojawiają się duchy to i pojawiają się niebezpieczeństwa... Siła, której źródło nie może być rozpoznane przy pomocy metod naukowych... Otwarcie się na sferę energetyczną jest równoznaczne z otwarciem się na świat duchowy... Bo niby jak inicjowany ma otwierając się na jedno, zamknąć się na drugie? Wszystko dzieje się tu właściwie poza granicą percepcji...

Bopp zauważa, że wśród homeopatów „na pewno istnieją ludzie uczciwi i sumienni, szukający sposobu korzystania z homeopatii w oderwaniu od jej tajemnych praktyk. To jednak wpływ okultyzmu, z natury swej ukryty, często pod przykrywką pseudonaukowej teorii, nie znika ani nie zostaje zneutralizowany przez fakt powierzchownego potraktowania, które zadowala się po prostu zanegowaniem istnienia takiego wpływu. Homeopatia jest po prostu niebezpieczna” (Bo, s. 132).

Definicja okultyzmu z encyklopedii PWN: okultyzm, „wiedza ezoteryczna o istnieniu sił tajemnych; także praktykowanie magii związanej z tą wiedzą.”

Ojciec Aleksander Posacki: „Fakt, że wielu lekarzy na całym świecie w ostatnich latach potwierdza skuteczność leków homeopatycznych, nie oznacza, że musi ona dotyczyć zdrowia duchowego, bowiem brak zdrowia duchowego objawia się inaczej niż zaburzenia psychofizyczne – w sposób bardziej ukryty, długofalowy i wtopiony w objawy psychofizyczne. Rozeznanie zaburzeń duchowych jest subtelnym procesem, jaki zawsze odbywa się w kontekście kryteriów rozeznawania duchowego, ujętych w sensie chrześcijańskim. Na przykład, opór przed modlitwą, blokada duchowej radości, niepokój duchowy, niechęć do spraw religijnych czy nawet do samego Boga” (Po, s. 64).

Zobaczmy, jak to wygląda w praktyce. Wróćmy do mojej rozmowy z doktor Agnieszką Pokorą, pediatrą:

Jak kawałek drewna


„– Na początku lat dziewięćdziesiątych zaczęłam interesować się bioenergoterapią, diagnozowaniem wahadełkiem, zaglądaniem w czyjąś świadomość na różnych kursach z pogranicza natury, szukaniem ‘nadświadomości’ i takich innych rzeczy. Byłam cały czas chrześcijanką, praktykującą w ruchu ‘Światło Życie’, i być może, że z zainteresowania Panem Bogiem i rzeczywistością nadprzyrodzoną zainteresowałam się również tymi praktykami, nie mając świadomości, że w jakikolwiek sposób mogą mnie oddzielać od Pana Boga. Niczego złego w nich nie widziałam. Po prostu nauczania nie było w Kościele, że należy ich unikać, wręcz przeciwnie: Harris przyjmował w kościołach, leczył, nakładał ręce... bioenergoteraupeuta, wielkimi literami było napisane...

– Wtedy właściwie nie ma żadnej informacji, że to mogą być rzeczy złe bądź wątpliwie.

– Tak. Krótko potem poszłam na kurs, zdałam egzamin końcowy – międzynarodowy egzamin homeopatii...

Na wykładach czułam się tak, jakbym kompletnie nie znała medycyny i musiała się wszystkiego na nowo uczyć. Ale dopiero jak Duch Święty rzucił swoje światło na moje zaangażowania, potrafiłam te wszystkie rzeczy zauważyć i nazwać, i zobaczyć, że one są złe, a kiedy praktykowałam, nie byłam w stanie tego zrobić. Teraz mam inną świadomość po latach.

Wcześniej nie modliłam się, czy mam iść na ten kurs, czy nie iść, tylko po prostu: ktoś mnie zaprosił i poszłam. To było działanie bezwiedne w pewnym sensie...

Hahnemann, który homeopatię wymyślił, przez wiele lat był kulturami Wschodu zafascynowany i w pewnym sensie przeniósł medycynę wschodnią na homeopatię. Wschodnia jedność światła i ciemności, kłóci się kompletnie z pojęciem chrześcijańskim, bo światło i ciemność są bardzo wyraźnie rozdzielone... A tam jest współistnienie, współgranie: albo ciemności jest więcej albo światła... Nonsens... Ale jak człowiek ma zaciemniony umysł, nie dostrzega tego. Myślę, że chęć poznania rzeczy paranormalnych sprowadza nas na manowce, sprawia, że błądzimy...

– Może brak rozsądku, bo chęć sama poznania nie jest niczym złym.

– Tak, ale poznania tych rzeczy paranormalnych...

– A to zupełnie co innego. One są zakryte.

– Jakichś takich, duchowych, w cudzysłowie...

– Tak, sfery duchowej, ale poziomu stworzenia, nie poziomu Bożego...

– Później stosowałam homeopatię nawet wśród pacjentów w miejscu, gdzie pracowałam.

Dopiero po kilku latach, kiedy byłam w Szkole Ewangelizacji zobaczyłam, że nie odczuwam Pana Boga, że jest we mnie pragnienie bycia blisko Niego, natomiast jestem jak kawałek drewna albo metalu – w ogóle nie ma we mnie żadnych odczuć. A widzę, że naokoło wszyscy przeżywają Boga bardzo autentycznie. Zaczęłam się modlić, wyszłam na pustynię wewnętrzną, oddzieliłam się od wszystkich i zaczęłam pytać się Pana: o co chodzi? dlaczego we mnie jest taka suchość? Dlaczego nic nie mogę odczuć? chcę całą sobą, a nic się nie dzieje. I wtedy Pan Bóg przypomniał mi właśnie o tych rzeczach, i chociaż nie było na ten temat jeszcze żadnego nauczania, wewnętrznie zobaczyłam, że sprawy, w które byłam zaangażowana, między innymi homeopatia, oddzielają mnie od życia Bożego.

– Miała Pani bardzo dużo szczęścia, skoro te wszystkie zaangażowania nie przeszkodziły jednocześnie w aktywnym uczestniczeniu w Kościele, bo zazwyczaj jest tak...

– ...że się odchodzi od Kościoła..

Związanie zniknęło


– Akurat wtedy jeszcze nie rozpoznałam, że homeopatia też jest szkodliwa. Wtedy rozpoznałam różdżkarstwo, wahadełko, że jest złe. I bioenergoterapia. To, że w ogóle interesowałam się i praktykowałam te dziedziny.

o rekolekcjach Duch Święty mnie oświecił, przypomniał mi się jeden z fragmentów wykładów, że im mniejsze stężenie leku, tym silniejsze jego działanie i dlaczego tak jest. Wykładowca mówił o jakiejś kuli energetycznej, która jest tym większa, im mniejsze jest stężenie leku. I przy dużych rozcieńczeniach nie ma praktycznie już nawet jednego atomu rozcieńczonej substancji... a ta kula energetyczna może mieć średnicę do dziewięciu metrów. I tutaj Duch Święty pokazał mi niebezpieczeństwo całego rozważania na temat działania leków, działania substancji, których nie ma... I później granulki cukru, które są sprzedawane w aptece, to jest glukoza nasączona... „potencją”, energią niewiadomego pochodzenia...

I zawsze w tym momencie przypomina mi się: unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła, z listu do Tymoteusza.

Poczułam, że to jest właśnie coś, czego mamy unikać... otwieranie się na energie niewiadomego pochodzenia. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, to spaliłam dyplom, który dostałam. I wtedy poczułam się uwolniona. Pomodliliśmy się, żeby zwierzchność, która była nade mną, związana z homeopatią, też odeszła.

– Jak Pani zrozumiała, że to związanie znikło?

– Poczułam w sobie po prostu. Trudno jest mi nazywać, bo to jest nie do zwerbalizowania uczucie, ale poczułam się uwolniona.

Wszystkim, którzy do mnie przychodzili, pacjentom, którym zlecałam leczenie homeopatyczne, rodzinie, znajomym, wszystkim powiedziałam, że więcej nie będziemy jej stosować absolutnie i żeby wszystkim mówili, że jest zła. Kiedy zlecałam te leki, chciałam, żeby pomogły, nieraz leczyłam tylko tymi lekami, nie było skutku, więc później do medycyny akademickiej wracałam...

Najbardziej zdradliwy bastion


– Stan zachwycenia homeopatią zniknął w chwili, w której Pani poczuła się wolna?

– Tak. Wtedy bliskość z Panem wzrosła, gorliwość na modlitwie, jasność w rozumieniu Słowa, taka łaska, że jak czytam Pismo Święte, wiem, co Pan Bóg chce do mnie powiedzieć. I ciągle na nowo Pan Bóg do mnie przemawia przez słowa Pisma Świętego, a przed tym – nazwijmy to tak – nawróceniem, chociaż czytałam Pismo Święte, bo chciałam być wierna na modlitwie, chciałam coś zrozumieć, nic do mnie nie docierało, rozumiałam słowa, ale nie rozumiałam zdania, nie rozumiałam sensu, mój umysł nie mógł pracować.

– Czyli, mówiąc najkrócej, władze Pani umysłu...

– Były związane. Mój umysł nie mógł pracować tak, jak Pan Bóg to zamierzył.

– Czy zauważyła Pani jakieś różnice na poziomie woli, bo znam przypadki, w których ludzie już świadomi szkodliwości homeopatii mieli wielkie kłopoty z wyrzuceniem leków homeopatycznych.

– Nie, jak to zrozumiałam, zrobiłam się tak radykalna, że natychmiast spaliłam dyplom i wyrzuciłam do śmieci wszystkie fiolki z lekami homeopatycznymi, które miałam w domu. W tej samej godzinie.

– Jak Pani dziś rozumie homeopatię.

– To jest nauka absurdu. Szatan zawsze podrabia to, co robi Pan Bóg. I tutaj jest próba cudownego uleczenia, jakiegoś stwarzania pozorów cudów czy przez homeopatię, czy przez akupunkturę, medycynę tybetańską, bioenergoterapię i inne rzeczy, żeby człowiek się w nie zaangażował. I to jest falsyfikat, który człowiek kupuje, na który się łapie. Człowiek szuka zdrowia, chce je uzyskać bez kosztów. Wiadomo, że każdy lek ma działanie uboczne... głupia aspiryna ma również działania uboczne... Człowiek podświadomie szuka łatwiejszej drogi, ale jeżeli wiemy, że te leki szkodzą na naszą duszę, na naszą relację z Bogiem, jest to wystarczający powód, żeby homeopatię odrzucić.

– Zawierając Pani świadectwo w jednym zdaniu, można powiedzieć, że homeopatia próbowała zniszczyć Pani więź z Bogiem?

– Myślę, że nie można aż tak drastycznie powiedzieć. W moim przypadku było wiele czynników, które na to wpływały, natomiast homeopatia była ostatnim bastionem, który został odkryty wśród dziedzin paranormalnych. On się najdłużej ukrywał i był najbardziej zdradliwie usadowiony. Ale myślę też, że jeżeli człowiek ma szczere pragnienie pójścia za Panem, za Bogiem, to Pan Bóg te wszystkie rzeczy ujawni. Bo gdyby we mnie nie było pragnienia bycia blisko Pana, te rzeczy by się nie odkryły. Myślę, że możemy się modlić za wszystkich, żeby każdy miał szczere pragnienie pójścia za Panem i wtedy Bóg sam każdemu w sercu będzie objawiał, co go oddziela od Niego...

Natomiast ludzie nie zastanawiają się nad tym, że homeopatia może mieć jeszcze jakieś inne, duchowe wpływy. Myślę, że aspekt duchowego wpływu specyfików homeopatycznych na nasze życie jest w ogóle nie brany przez społeczeństwo pod uwagę.

Moja historia pokazuje, że środki te szkodzą na naszą duszę, na naszą relację z Bogiem i jest to wystarczający powód, żeby je odrzucić.”

W ten sposób dochodzimy do miejsca, w którym spór czy specyfiki homeopatyczne są skuteczniejsze od placebo czy nie, staje się mało istotny. Skuteczna czy nie, homeopatia niesie ze sobą problemy duchowe.

Szkody duchowe, które opisuje doktor Agnieszka Pokora, owocowały oschłością duchową, brakiem duchowej radości, ujawniły się też na poziomie umysłowym.

Piszący te słowa sam leczył się lekami homeopatycznymi. Trwało to kilka lat, dopóki nie zaczęły docierać do mnie informacje od spowiedników i kierowników duchowych o związanych z homeopatią problemach duchowych prowadzonych przez nich osób. Moja żona zajmowała się bliżej homeopatią, studiowała ją. Po pewnym czasie, w wyniku wielu rozmów, doszła do wniosku, iż jest ona dziedziną szkodliwą i postanowiła oczyścić domową apteczkę ze specyfików homeopatycznych. Okazało się to nie takie łatwe. Przez trzy dni chciała wyrzucić buteleczki i nie mogła. Wykazała wszelkie cechy związania woli, które jest, obok zaciemnienia władz umysłu, charakterystyczną konsekwencją zniewolenia duchowego.

Negatywne oddziaływanie homeopatii nie ogranicza się jednak do sfery duchowej. Oprócz swojej historii dr Agnieszka Pokora opisała też przypadek osoby leczonej homeopatycznie, która wpadła w tak silną depresję, że bliska była próby samobójczej: „– W moim otoczeniu była osoba, która leczyła się u innego homeopaty z powodu depresji, i – paradoksalnie – ta depresja się bardzo pogłębiała, aż do prób popełnienia samobójstwa, z tym, że na szczęście nieudanych.” Po odstawieniu specyfików homeopatycznych zaczęła się stała, choć długotrwała poprawa zdrowia.

Jeszcze inny przypadek opisuje ksiądz doktor Mirosław Nowosielski. U dziewczyny leczonej homeopatycznie na chorobę żołądka w trakcie kuracji rozwinęło się kilka innych chorób oraz dolegliwości psychosomatycznych. Okazało się, że w opisie stosowanego u niej specyfiku homeopatycznego występują wszystkie one, jako choroby, które ów lek miał... leczyć. Pojawiły się także kłopoty duchowe. Podobne jak u doktor Agnieszki.

Cytowany przez Pfeifera doktor Kurt Koch opisuje skutki przyjęcia środka homeopatycznego u jednego z pacjentów: „Cierpienie cielesne zniknęło, za to wystąpiły zaburzenia psychiczne i utrata pewności zbawienia” (Pf, s. 100).

Jak wynika z niepublikowanej jeszcze rozmowy Grzegorza Górnego z księdzem Janem Szymborskim, oficjalnym egzorcystą Archidiecezji Warszawskiej, który do listopada 2003 roku przeprowadził 1070 modlitw o uwolnienie, da się zaobserwować specyficzną sekwencję objawów wywołanych kontaktem z homeopatią. Na ową sekwencję składają się: brak poczucia sensu życia, brak radości i pokoju, nieuzasadniony niepokój oraz zniechęcenie. (Podkreślam, w wypadku homeopatii mówimy o modlitwach o uwolnienie, a nie o egzorcyzmach! Nie są mi znane przypadki związanych z nią obsesji czy opresji duchowych, nie mówiąc już o opętaniu.)

Najczęściej problemy po kontakcie z homeopatią rozpoznawane są na poziomie pneumy (brak duchowej radości, opór przed modlitwą, niepokój duchowy) i psyche (zaciemnienie władz umysłu, związanie woli). Jednak u osób nie prowadzących regularnego życia duchowego zmiany rozpoznawane są głównie na poziomie psychicznym i somatycznym (depresje, przeniesienia objawów). Homeopatia jest szkodliwa nie tylko dla chrześcijan.

Podsumowanie


Działanie homeopatii nie ogranicza się do rzeczywistości przyrodzonej, sięga również sfery duchowej. Świadczą o tym, po pierwsze, świadectwa osób, które poniosły szkody duchowe w wyniku kontaktu z homeopatią. Po drugie wskazuje na to analiza wypowiedzi samych homeopatów.

Sam stosunek homeopaty do specyfiku homeopatycznego może sprawić, że ubóstwiony lek staje się fetyszem odsyłającym do sfery duchowej. Innym powodem nie tylko naturalnego działania specyfików homeopatycznego może być stosowanie transowych praktyk mediumicznych na jednym z etapów procesu wytwarzania leków oraz w leczeniu homeopatycznym (najczęściej w trakcie diagnozy). W niektórych dużych i znanych na całym świecie laboratoriach homeopatycznych poszukiwania preparatów wyjściowych odbywają się za pośrednictwem osób o właściwościach mediumicznych.

Homeopatia bywa więc również ukrytą praktyką parareligijną, tym bardziej szkodliwą, że ukrywającą swój prawdziwy charakter pod pozorami pseudonaukowych spekulacji.

Wobec świadectw negatywnych duchowych konsekwencji kontaktu z homeopatią nie do utrzymania są twierdzenia niektórych homeopatów, iż działanie homeopatii ogranicza się jedynie do sfery przyrodzonej, zjawiskowej („poziom energetyczny”, dynamiczny). Owe szkody duchowe owocują zmianami na poziomie psyche: zaciemnieniem władz umysłu oraz związaniem woli, obniżeniem nastroju bądź depresją. Charakterystycznymi ich przejawami na poziomie duchowym (pneuma) są: opór przed modlitwą, oschłość duchowa, brak duchowej radości, brak poczucia sensu życia, niepokój duchowy, niechęć do spraw religijnych czy wręcz niechęć do samego Boga.
U osób niewierzących zmiany rozpoznawane są głównie na poziomie psychiczny, czasami również somatycznym.

Homeopatia ingeruje jednak nie tylko w sferę światopoglądową.

Przypominacie sobie państwo jak doktor Agnieszka Pokora opisywała jeden z wykładów kursu homeopatii. Wykładowca mówił o dziewięciometrowej kuli energetycznej wokół specyfiku homeopatycznego. Skoro żaden miernik, żaden przyrząd nie potwierdza istnienia energii zakładanej przez homeopatów, skąd wiedzą oni, że domniemana energia istnieje? Skąd też wiedzą jaki promień miała ta kula? Jedynymi „przyrządami” odbierającymi świadomie owo promieniowanie są ludzie. Ale nie wszyscy mogą być „bioindykatorami”. Tylko ludzie nadwrażliwi, sensytywni, medialni. Otwarci na rzeczywistość nadzmysłową. Na przestrzeń energii okultystycznych. Ludzie w zdecydowanej większości są niewrażliwi na tego typu fenomeny. Jesteśmy od świata nadzmysłowego w sposób naturalny chronieni.
Struktura myślowa homeopatii oparta jest o XVIII wieczny system magiczny. O oddzieleniu homeopatii od medycyny zachodniej decydowały w głównej mierze właśnie ezoteryczne próby wyjaśnienia jej mechanizmu działania. Niemierzalne energie (dziś często zwane psychotronicznymi) zapewne istnieją, czy jednak t y l k o ich działanie jest wytłumaczeniem skuteczności niektórych kuracji homeopatycznych? Tego nie wiemy. Tak twierdzą homeopaci. Ezoteryczne wyjaśnienia mają jednak swoje konsekwencje dla zmieniającej się w czasie popularności homeopatii.

„Homeopatia cieszyła się ogromnym wzięciem na początku XX wieku. Wówczas w samych Stanach Zjednoczonych było ponad 20 homeopatycznych szkół medycznych i 100 szpitali. Pół wieku później wszystkie zanikły. Przyczyniły się do tego dwa czynniki: kiepskie wyniki oraz brak naukowych podstaw dla homeopatycznych sposobów leczenia. W ostatnich latach homeopatia notuje wzrost popularności na fali ruchu New Age, w którym fascynacja mistyczną energią odgrywa znaczną rolę” (Pa, s. 5).

Homeopatia, podobnie jak i inne praktyki paramedyczne, cieszy się ostatnio coraz większym uznaniem w społeczeństwie, a nawet w świecie lekarskim. Wcześniej faktycznie oddzielona od medycyny nie uczestniczyła w jej burzliwym rozwoju. Tego podziału strzegli zarówno homeopaci jak i lekarze medycyny oficjalnej.

„Hahnemann nazywał współczesną medycynę ‘zgubną’. Homeopaci uważają ją za bezużyteczną, ponieważ szkoli lekarzy w rozpoznawaniu fizjologicznych korzeni choroby, podczas gdy klasyczna homeopatia uważa wszystkie choroby za wynik zaburzeń psychotronicznej energii. Nasuwa się pytanie: Czy nowotwór, choroby serca, AIDS też są wynikiem zaburzeń mistycznej energii? Zgodnie z założeniami klasycznej homeopatii odpowiedź brzmi: Tak. [...] wiele chorób nękających ludzkość od tysięcy lat utraciło swe żądło dzięki medycynie. Ile milionów ludzi zginęłoby, gdyby zamiast lekarstw ‘zgubnej’ współczesnej medycyny podawano im rozcieńczone homeopatyczne pseudo-lekarstwa?” (Pa, s.5).

My już dziś wiemy, że specyfiki homeopatyczne mogą być skuteczne. Pozostaje jednak kwestia, w jakich chorobach pomagają. Homeopaci od zawsze uważali, że we wszystkich. Również z tego powodu homeopatia była oddzielona od medycyny akademickiej.




Fragmenty tekstu Homeopatia - prawda czy fałsz? zaczerpniętego z portalu "Wiara"
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dominik dnia Wto 21:24, 15 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum życia rodzinnego Strona Główna -> Sekty (... i inne zagrożenia rodziny...) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin