Forum forum życia rodzinnego Strona Główna forum życia rodzinnego
Chrześcijańskie spojrzenie na rodzinę
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

O samogwałcie czyli masturbacji

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum życia rodzinnego Strona Główna -> Sprawy seksualności
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Annnika
Administrator
Administrator



Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:40, 07 Sty 2006    Temat postu: O samogwałcie czyli masturbacji

O. KAROL MEISSNER OSB, BOLESŁAW SUSZKA
O samogwałcie czyli masturbacji


Dlaczego doznanie seksualne może samo w sobie stać się celem i umniejszać naszą wolność?

Zachowanie czystości dla niejednego z nas jest trudne, ponieważ mamy skłonność do poszukiwania zadowolenia seksualnego nawet wbrew wartościom moralnym, których uszanowanie stanowi przecież warunek tego, by działanie płciowe było moralnie dobre, czyli czyste. Trzeba to jasno powiedzieć: zbliżenie płciowe może być czyste i dobre tylko w małżeństwie. Jednak również w małżeństwie osiągnięcie czystości wymaga wysiłku moralnego, ponieważ szukanie doznań seksualnych może się stać dla każdego celem samo w sobie. Niektórzy seksuologowie mówią o potrzebach seksualnych człowieka mając na myśli właśnie ów zniewalający charakter doznania płciowego.

Dla wielu chłopaków to, co bywa nazywane potrzebą seksualną, jest trudne do opanowania. Są wypadki, w których źródłem trudności jest zewnętrzne podrażnienie związane np. ze stulejką, czyli ze zbyt wąskim napletkiem. To utrudnia utrzymanie w czystości członka i usuwanie gromadzącej się mastki (1), która wywołuje nieraz zapalenie napletka i żołędzi. Czasem zbyt krótkie wędzidełko (2) też powoduje skłonność do występowania podrażnień. W obu wypadkach niewielki zabieg pozwala usunąć te dolegliwości.

Najczęstszym jednak źródłem niepokoju jest napięcie odczuwane jako wprost niemożliwe do wytrzymania. Skłania ono jakby nieodparcie do szukania doznania seksualnego. To jest silniejsze ode mnie. Jak to zrobię, to mam wreszcie spokój, cóż, kiedy znowu zgrzeszyłem - wyznaje szczerze pewien chłopak, nie mogący się wyzwolić z samogwałtu. My byśmy tego nie chcieli. Wiemy, że robimy źle, ale nie możemy się od tego powstrzymać - mówią o sobie chłopak i dziewczyna, którzy rozpoczęli współżycie płciowe. Dopóki trzymaliśmy się, to było coś wspaniałego. Wiedzieliśmy, że się kochamy i właśnie dlatego nie chcieliśmy żyć ze sobą przed ślubem. Ale się stało. Jak trudno nam się teraz z tego podnieść! - pisze inny chłopak o swoich uczuciach do dziewczyny.

Są publikacje, w których dostrzegamy rażące niekonsekwencje. Niektórzy autorzy tłumaczą młodym, że potrzeba seksualna - to coś normalnego i że po prostu trzeba ją zaspokajać. Uzasadniają to nawet wymaganiami zdrowia i równowagi psychicznej. Spotyka się też nauczycieli, którzy takie poglądy wyrażają i starają się uczniów do nich przekonać. Równocześnie zaś mówią ci autorzy o miłości seksualnej. Nie widzą sprzeczności w takim stawianiu sprawy.

Przecież jeżeli chłopak szuka doznania seksualnego, bo taka jest jego potrzeba , to jest interesowny. Już nie jest wolny. Po prostu łudzi się, jeśli myśli, że to jest miłość. Ale nie kocha. Może chciałby jakoś dać wyraz swoim uczuciom, cóż, kiedy myśli o sobie. Nie jest możliwe wyrażanie miłości z równoczesnym szukaniem siebie (3). Przecież miłość nie szuka swego! Jeśli chłopak poszukuje doznania seksualnego ze względu na doznawaną potrzebę, którą odczuwa jako zniewalającą, to w gruncie rzeczy jest sprawą obojętną w jaki sposób ją zaspokoi: przez samogwałt, przez jakieś pieszczoty (4) czy przez stosunek. Jego postawa jest w tych wypadkach tak samo niedojrzała. Stosunek jest tu jak gdyby formą samogwałtu, formą autoerotyzmu, czyli jakiegoś uwikłania w siebie samego. Druga osoba jest wówczas traktowana po prostu podrzędnie, podobnie jak rzeczy z otaczającego nas świata. Staje się środkiem służącym zaspokojeniu potrzeb. A tak się nie godzi traktować człowieka.

Ktoś, kto w ten sposób odnosi się do drugiego człowieka, nie chce się do tego przyznać. Usprawiedliwia więc swoje postępowanie mówiąc o miłości. Czy jest to jednak szczere? Jest w tym przecież nieprawda.

Czy chłopak, który by tak patrzył na dziewczynę może uczciwie myśleć o małżeństwie? Dla niego małżeństwo będzie społecznie zalegalizowaną formą zaspokajania potrzeb seksualnych, jak to można gdzieniegdzie wyczytać. Albo spełnieniem oczekiwań uczuciowych. Tylko czy to wystarcza, aby wytrwać ze sobą w pogodnej więzi małżeńskiej aż do końca życia?

Skutki takiego nieopanowanego skoncentrowania na swoich doznaniach uczuciowych czy cielesnych pociągają za sobą określone następstwa. W małżeństwie te oczekiwania zostają zawiedzione, bo przecież życie małżeńskie nie polega na spełnianiu oczekiwań małżonków. Niesie ono ze sobą poważne zadania. Kto nastawiony jest na siebie, nie nastawia się oczywiście ani na szczerą miłość, ani na spełnianie zadań. Przecież prawdziwa radość i pokój, czyli to, co określa się mianem szczęścia, są nieodłączne zarówno od wzajemnej życzliwej miłości, jak i od wypełnienia zadań, które z miłością w małżeństwie się łączą. Są one może niełatwe, ale przecież wspaniałe. Wielkich rzeczy nie buduje się łatwo. A czy szczęście to mała rzecz?

Natomiast zawód oczekiwań, czyli tzw. frustracja prowadzi do rozkładu więzi uczuciowej. Płodność zaczyna być dla takiej pary zmorą, uniemożliwiającą beztroskie zaspokajanie potrzeb seksualnych. Uciekają się więc ci nieszczęśliwi ludzie do antykoncepcji w takiej czy innej formie, bo myśl o dziecku ich przeraża. Jest ono w tych warunkach uważane wprost za wroga. Gdy się więc pojawi, co przecież jest rzeczą zrozumiałą, jako że małżonkowie współżyją ze sobą, to mając takie nastawienie rodzice targną się na jego życie. Przecież jego istnienie im przeszkadza. W czym? Bądźmy szczerzy. W szukaniu doznań seksualnych czy zaspokajaniu potrzeb uczuciowych, odczuwanych jako konieczność nie do opanowania, jako potrzeba (5).

W żaden sposób nie można Ci wskazać tej drogi jako drogi prawdziwie ludzkiej, jako drogi będącej źródłem radości, pokoju, źródłem tego, co można nazwać szczęściem.

Jak zatem wytłumaczyć fakt, że doznanie seksualne może stać się celem samo w sobie, że może mieć charakter zniewalający człowieka podobnie jak zniewalający charakter ma nałogowe picie alkoholu, zażywanie narkotyków czy - po co szukać daleko - w pewnym sensie nawet palenie papierosów. Przecież każdy, kto pali, mówi o sobie: muszę zapalić, choć właściwie zazwyczaj wolałby nie palić.

Każda używka, choćby nawet kawa czy herbata, działa w jakiś sposób na układ nerwowy. Każda wywołuje jakieś zmiany w odczuciach. Tych właśnie odczuć poszukuje sięgający po używkę. To jest rzeczą zrozumiałą i nie w tym leży problem. Problem zarówno psychologiczny jak i moralny powstaje z chwilą, gdy człowiek staje się uzależniony od tych zmian, gdy ich poszukuje, bo bez ich wywołania nie umie się obejść . Oznacza to, że w jakiś sposób dopuścił do ograniczenia swej wolności.

Pijącemu zależy na wywoływanych przez alkohol zmianach w jego układzie nerwowym, w psychice i w odczuciach. Podobnie jest z doznaniami seksualnymi. One także pociągają za sobą następstwa w życiu uczuciowym czy psychicznym. Te właśnie następstwa mają taki charakter, że ich poszukiwanie, podobnie jak to ma miejsce w każdym wypadku uzależnienia, może być odczuwane jako jak gdyby nieodparta konieczność. Nie chodzi tu o zadowolenie. Sama przyjemność nie jest zniewalająca. Tu chodzi o coś innego.

Są ludzie, którzy nie widząc żadnego sensu życia usiłują bezskutecznie ten sens znaleźć w sumie poszukiwanych przyjemności. Nie o nich tu mowa.

Chodzi o takich chłopaków, którzy pomimo przyjęcia właściwej hierarchii wartości, doświadczają trudności, polegającej na odczuwaniu potrzeby poszukiwania doznań płciowych. Szukają zatem jakiegoś kontaktu seksualnego, albo po prostu podniecają się sami, aby to doznanie wyzwolić. I to ich zasmuca. Nie chcieliby tego, a jednak to robią. Jak to zrozumieć?

Na tę sprawę rzuca światło rozważenie następstw doznania płciowego, bo tak określać będziemy szczytowe przeżycie zadowolenia seksualnego.

Jeżeli chodzi o mężczyznę, to przede wszystkim trzeba zauważyć, że to doznanie usuwa czy rozładowuje pewnego rodzaju napięcie nerwowo-psychiczne, które wyraża się między innymi:

– zaburzeniami koncentracji uwagi; występuje wówczas np. roztargnienie, trudność zrozumienia tego, co się czyta, trudność zapamiętywania itd.;

– pobudzeniem psychoruchowym; obserwuje się zwiększony niepokój ruchowy, niemożność usiedzenia na miejscu, występowanie automatyzmów ruchowych;

– zwiększeniem drażliwości lub nawet agresywnością; pojawia się łatwe uleganie rozdrażnieniu w kontaktach z ludźmi, irytacja przy pojawiających się trudnościach;

– męczliwością; tak nazywamy niezdolność do dłuższego wysiłku zwłaszcza umysłowego, której towarzyszy potrzeba częstego przerywania pracy lub zmiany zainteresowań czy przedmiotu nauki;

– obniżeniem nastroju, czyli złym poczuciem psychicznym, uczuciem, że nic mi nie wychodzi, że nic nie ma sensu, że nie można sobie z niczym dać rady, że się jest jakąś niewydarzoną, pechową, nieszczęśliwą istotą itp.;

– zwiększeniem tzw. bezwładności układu nerwowego, co powoduje, że utrudnione jest przechodzenie ze stanu pobudzenia do stanu hamowania czynności psychicznych i odwrotnie, ze stanu hamowania do stanu pobudzenia; to może nie wydaje się jasne, ale znasz to uczucie doskonale: np. kładziesz się spać i nie możesz zasnąć, a za to rano trudno się obudzić, trudno do czegoś się zabrać.

To napięcie utrudnia życie. Wiąże się z jakimś beznadziejnym nastrojem. Ponieważ zaś doznanie płciowe usuwa czy rozładowuje na jakiś przynajmniej czas to napięcie i jest łatwe do uzyskania, powstaje zatem skłonność do poszukiwania go. Jest ona tym dokuczliwsza, im napięcie jest większe, im bardziej tryb życia usposabia do występowania tego napięcia, im mniej dany chłopak wykazuje odporności psychicznej, im mniej ma umiejętności i chęci do poszerzenia i pogłębienia swojego życia uczuciowego. W ten sposób powstaje stan, który jest przeżywany jako zniewolenie, jako nałóg.

Dlaczego to napięcie powstaje? Oczywiście, może ono być skutkiem działania bodźców seksualnych, np. czytania czegoś podniecającego, oglądania filmów, obrazków czy scen itp. Ma jednak najczęściej swe źródło i nasila się znacznie pod wpływem wszystkiego, co obciąża układ nerwowy lub psychikę, np. pod wpływem zbyt małej ilości snu, znużenia pracą, braku należytego wypoczynku, różnych stresów związanych z przeżywanymi trudnościami i przykrościami . Nieraz czynniki klimatyczne wpływają na wzrost tego napięcia. Do jego narastania usposabiają też pewne stany chorobowe zarówno fizyczne jak i psychiczne, nerwicowe, zwłaszcza o charakterze depresyjnym.

Jak widać, doznanie płciowe ma w naszym ustroju jakieś oddziaływanie poza-seksualne, to znaczy nie powiązane z tym wszystkim, co w życiu ludzkim wynika z faktu płciowości.

Drugim następstwem doznania płciowego jest zawężenie pola świadomości. Każde odczucie czy doznanie zmysłowe koncentruje na sobie naszą uwagę: np. słuchanie muzyki, jedzenie tego, co nam smakuje, ból zęba czy głowy. Skupienie uwagi na tych przeżyciach wyłącza nas do pewnego stopnia z otaczającej nas rzeczywistości. W pewnych sytuacjach może nam zależeć na takim zawężeniu świadomości, na chwilowym wyłączeniu się z życia, na chwilowej ucieczce od niego, przez doznanie jakiejś doraźnej przyjemności. Jakie to są wypadki?

Przede wszystkim zachodzi to wtedy, gdy nasze życie uczuciowe jest w jakiś szczególny sposób obciążone konfliktami psychicznymi, czyli sytuacjami, które z jakiegoś powodu są dla nas trudne do zniesienia, a nie mamy koniecznej odporności psychicznej, aby je znosić, aby je wytrzymać. Nie znajdujemy również sposobów na to, aby te dręczące nas problemy rozwiązać. Do takich sytuacji należą w pierwszym rzędzie konflikty rodzinne: nieporozumienia między rodzicami, brak kontaktu z nimi, poczucie niezrozumienia i osamotnienia, nieraz jakieś przeświadczenie, że jest się nie kochanym, niepotrzebnym na świecie.

Inna grupa trudności związana jest z przejmowaniem się przez chłopaka jakąś rzeczywistą czy urojoną ułomnością cielesną. Może to rodzić poczucie, że jest jakoś niewydarzony, że jest kaleką, że wobec tego nic nie potrafi, że nie jest zdatny do niczego itp. Jest to obraz tzw. poczucia mniejszej wartości, pogłębianego czasami przez jakieś niepowodzenia w szkole czy w pracy.

Bardzo poważnym konfliktem, często przeżywanym dzisiaj przez ludzi, również młodych, jest brak poczucia sensu życia. Sytuacja ta rodzi jakąś trudną do zniesienia pustkę wewnętrzną, z którą człowiek wprost nie może żyć. Musi ją czymś zapełnić albo chce o niej zapomnieć. Szuka na różne sposoby jakiejś ucieczki od życia. Pomaga w tym hałaśliwa muzyka, poddanie się rytmowi tanecznemu ale też patrzenie w ekran filmowy czy telewizyjny, korzystanie z widowisk (kibicowanie). Analogiczną rolę spełnia doznanie seksualne. Ta chęć wyłączenia się z życia częściej niż Ci się zdaje prowadzi do sięgania po alkohol czy narkotyk, a nawet do rozpaczliwego targnięcia się na swoje życie, również przez zupełnie młodych ludzi i przez dzieci. Otóż doznanie płciowe może spełniać w życiu psychicznym tę samą rolę: może dawać odczucie jakiejś ucieczki z życia.

Cała rzecz w tym, że doznania płciowe, tak jak i inne sposoby ucieczki od rzeczywistości niczego nie zmieniają. Są przemijające, a problemy pozostają. Przecież te doznania nie rozwiązują żadnych konfliktów. Pozwalają tylko na chwilę odwrócić od nich uwagę. Potem jednak niezadowolenie i frustracja wracają, nieraz ze zdwojoną siłą. I znowu w natrętny sposób wraca potrzeba wyłączenia sią na chwilę z życia...

Trzecim następstwem doznania płciowego jest u chłopaka złudne poczucie, że w ten sposób potwierdza on swoją męskość. Ponieważ wielu chłopaków nie czuje się dostatecznie mężczyznami, przeto pojawiają się u nich natrętne myśli seksualne, wywołujące nieznośne wprost napięcie i chęć jak gdyby udowodnienia sobie swojej męskości. Samo doznanie seksualne nie może przecież niczego zmienić. Nie może chłopaka uczynić dojrzalszym mężczyzną choć nieraz tak to sobie on wyobraża. Jego stosunek do swojej męskości nie może ulec zmianie. Toteż natręctwa pozostają i błędne koło się zamyka.

Omówienie tych następstw doznania płciowego pozwala nam teraz na zastanowienie się nad drogami wyjścia z opisanych trudności.
Jak dążyć do osiągnięcia wewnętrznej wolności?

W tym pytaniu chodzi o wolność od potrzeby szukania doznania seksualnego. Wielokrotnie była już mowa o tej potrzebie. Należy się chwilę nad tym zatrzymać, aby uniknąć nieporozumień.

Są one różnorodne i dotyczą najrozmaitszych dziedzin. Mogą one dotyczyć naszego ciała, jak potrzeba jedzenia, snu czy ruchu. Mogą dotyczyć naszego życia psychicznego i uczuciowego: potrzeba kontaktu z innymi, potrzeba życzliwości itd. Mogą też dotyczyć spraw duchowych, np. potrzeba wiedzy, potrzeba poczucia sensu życia. Badaniem tych różnorodnych potrzeb zajmują się psychologowie.

Otóż człowiek jest istotą, która tymi potrzebami jest zdolna kierować, bądź to podporządkowując je jakimś innym, wyższym potrzebom, bądź to licząc się z potrzebami innych ludzi, bądź to nawet z jakichś potrzeb rezygnując w imię określonego dobra. Nawet w najbardziej życiowe potrzeby wprowadzamy jakiś ład i określony porządek. Potrzeba jedzenia jest regulowana nie tylko zasadami przyrządzania i spożywania posiłków ale i możliwością ograniczenia ich ilości, zwanego postem. Potrzeby związane z wydalaniem - też są przecież regulowane. Jak by wyglądało nasze życie gdyby było inaczej? Nawet potrzeba oddychania może być regulowana: np. pływak czy sprinter muszą się nauczyć oddychać. Są systemy ascetyczne, w których, zaleca się ćwiczenie oddechu i regulowanie go wolą. Spotkać się można z określeniem kultury jako pośredniego zaspokajania potrzeb : człowiek jest istotą kultury, to znaczy, między innymi, zaspakaja swoje potrzeby pośrednio, poddając je jakimś zasadom ludzkiego sposobu życia a więc również i zasadom moralnym.

W tym więc rozumieniu mówimy o wolności od potrzeby seksualnej. Mamy zdolność reagowania na bodźce seksualne, która umożliwia w ogóle współżycie płciowe. Ta zdolność jednak powinna być przeżywana p o l u d z k u . Patrząc na nią od strony kultury - winna być sterowana, podporządkowana ładowi społecznemu i moralnemu. Patrząc od strony godności człowieka - nie może ona nami rządzić: wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę (6).

Przed każdym z nas stoi zagadnienie pracy nad sobą. Dotyczy to każdej dziedziny, nie tylko dziedziny życia płciowego. Jest naprawdę wielu ludzi, którzy tę wewnętrzną wolność osiągnęli i nią się cieszą.

Niemniej stwierdzamy istnienie poważnego problemu: niejeden chłopak, niejedna dziewczyna, dobrze i mądrze patrzą na życie i noszą w sercu pragnienie ideału, a jakoś załamują się i nie potrafią dochować wierności temu ideałowi czystości w życiu osobistym. Chodzi tu nie tylko o samogwałt. Ten ideał czystości zostaje naruszony zwłaszcza w okresie narzeczeńskim, a więc w czasie bezpośredniego przygotowania do małżeństwa, a potem również w samym małżeństwie. Narzeczeństwo stanowi jak gdyby próg, przez który trudno jest przenieść w małżeństwo to dobro moralne, które chłopak czy dziewczyna widzieli jasno w młodości, o które się starali. W tym tkwi źródło groźnego zjawiska rozkładu życia rodzinnego, jakie się pojawiło i szerzy w naszym społeczeństwie, unieszczęśliwiając tak wiele osób !

Tym bardziej należy więc zwrócić uwagę na konieczność podejmowania wysiłku dla osiągnięcia i nieustannego podtrzymywania sprawności moralnej, polegającej na zachowaniu ładu w dziedzinie seksualnej. Wszystko, co dotąd zostało przedstawione, miało na celu nie tylko ukazanie wartości, jaką jest płciowość w życiu człowieka, ale również dostrzeżenie nie mniejszej wartości, jaką jest zachowanie moralnego ładu w życiu płciowym. Jedno jest pewne: jeżeli będziemy uważali, że działanie płciowe podporządkowane jest potrzebie seksualnej, to usuwamy zupełnie możliwość powiązania tego działania z miłością i z życzliwością, jak być powinno.

Dokonana wyżej próba rozpoznania przyczyn, dla których człowiek może wprost natrętnie szukać doznań płciowych odczuwanych jako nieodparta potrzeba, pozwala na rozważenie i wskazanie takich działań które pozwolą te przyczyny usunąć. Chodzi o umożliwienie Ci pracy nad czystością, której wielu chłopaków pragnie, jednocześnie nie widząc możliwości jej osiągnięcia.

Napięcie psychiczne może zostać znacznie złagodzone, albo nawet usunięte, przez zastosowanie się do wskazań higieny psychicznej. Podstawowe znaczenie ma tu sen.

Badania nad tym stanem naszego ustroju wskazują na to, że sen jest bezwzględnie konieczny dla zachowania sprawności układu nerwowego, a więc i sprawności w całym naszym działaniu. Współcześnie obserwujemy przedłużenie dnia wskutek wkroczenia w nasze życie światła elektrycznego. Ludzie są po prostu znużeni z powodu zbyt małej ilości snu. Są wypadki, że chłopakowi nie może wystarczyć nawet osiem godzin snu. Niedostatek snu znacznie zwiększa napięcie psychiczne.

Praca nad sobą wymaga zatem konsekwentnego wygospodarowywania czasu na dostateczną ilość snu. Duże znaczenie mają przede wszystkim wcześniejsze godziny nocy. Z korzyścią zatem dla Twojego zdrowia psychicznego będzie możliwie wczesne udawanie się na spoczynek. To nie jest łatwa sprawa dla dzisiejszego chłopaka, który nieraz ma pokusę korzystania z telewizora do późnych godzin nocnych. Nic dziwnego, że w takich warunkach sen nie może dać należytego wypoczynku, pojawia się silne napięcie, trudności seksualne rosną.

Ruch fizyczny, zwłaszcza dający radość, też powoduje zmniejszenie napięcia psychoruchowego i ułatwia zachowanie ideału samoopanowania seksualnego, a więc i osiągnięcie upragnionej wolności wewnętrznej. Może to być systematyczny trening sportowy, marsz lub bieg sportowy (jogging). Rzecz jasna nie mamy tu na myśli ostrego treningu sportowego zmierzającego do tzw. wyczynu. Nie ma on nic wspólnego z zasadami higieny psychicznej. Natomiast doskonałą usługę oddają sporty wodne: pływanie, wioślarstwo, żeglarstwo. Opanowanie żywiołu i zaprzyjaźnienie się z nim wpływa na wzmożenie odporności i osiągnięcie równowagi psychicznej.

Przyjazne kontakty z ludźmi, życie towarzyskie w gronie przyjaciół, dająca radość zabawa, rozwijanie osobistych zainteresowań - wszystko to stwarza atmosferę odprężenia psychicznego. Warto też zwrócić uwagę na kontakt z przyrodą oraz na wielkie znaczenie pracy fizycznej.

Co do trudności, których źródło tkwi w konfliktach psychicznych, nie da się ich tutaj wszystkich omówić.

W pierwszym rzędzie trzeba zwrócić uwagę na trudne sytuacje rodzinne: są one bardzo boleśnie przeżywane zarówno przez dzieci, jak i przez rodziców. Toteż można by próbować podjąć dialog z rodzicami przez zaproponowanie ojcu lub matce rozmowy, najlepiej poza domem: choćby podczas wspólnego pójścia na spacer, do kina czy do jakiejś kawiarenki. Takie poza-domowe spotkanie i dialog mogą wykazać, że mimo wszystko wzajemne zrozumienie jest możliwe, że w gruncie rzeczy jesteście sobie bliscy i że więcej Was łączy niż dzieli.

W każdym razie chłopak, który czuje się dobrze w swoim domu, ma dobre, przyjazne kontakty z ojcem, nie jest uzależniony uczuciowo od rodziców, zwłaszcza od matki, jest życzliwy dla ludzi, ma zainteresowania, cieszy się pracą czy nauką, dostrzega wartości życia, ma dobre kontakty koleżeńskie, - jest po prostu bardziej odporny psychicznie w zetknięciu z różnymi trudnościami. Nie ma potrzeby wyłączania się z życia. Znacznie łatwiej daje sobie radę z możliwymi trudnościami seksualnymi.

Z poczucia mniejszej wartości, jeśli jest ono Twoim udziałem, można wyjść tylko przez otwarcie się na innych. Jakże wielu ludzi: kolegów i koleżanek przeżywa może to samo. Próbuj wyjść ku nim i - skoro wiesz jak to gorzko - pomóż im przejść przez trudny okres życia okazując im Twoją akceptację i zrozumienie.

Jeśli idzie o brak poczucia sensu życia i jakąś praktyczną filozofię rozpaczy to trzeba jasno powiedzieć, że pełnej odpowiedzi na pytanie o sens życia nie można znaleźć poza życiem religijnym. Toteż tylko prawdziwe życie wewnętrzne, jednoczące człowieka z Bogiem, wprowadza nas na drogę, na której można znaleźć odpowiedź na to pytanie mające zasadnicze znaczenie dla każdego z nas. Przyjaźń z Panem Jezusem oparta na prostej i wytrwałej modlitwie, na znajomości i przyjmowaniu Jego Słowa, stanowią fundament życia wewnętrznego. Ponadto istotne znaczenie ma właściwe traktowanie sakramentu pokuty jako sakramentu zwycięstwa dobra nad złem, sakramentu drogi i postępu, sakramentu nieustępliwego dążenia do rozwoju ku pełni. Oddawanie się Najwyższemu przez uczestniczenie w Jego ofierze we Mszy św. przez Komunię św., otwieranie serca na potrzeby innych ludzi, oto warunki konieczne do tego, byśmy nie ulegali beznadziejnej filozofii rozpaczy pchającej nas do ucieczki z życia na wszelki sposób.

Pozostaje sprawa przeżywania swojej męskości. Trzeba raz jeszcze podkreślić, że mężczyzną w całej prawdzie jest ten, kto będzie dobrym ojcem, z kim dzieciom będzie dobrze. Rozwijanie w sobie już za młodu tych cech, które będą Tobie przydatne jako ojcu, rozwijanie prawdziwej męskości wyrażającej się w twórczym nastawieniu do życia i do siebie, w poczuciu odpowiedzialności za innych ludzi i w rozumnym przewidywaniu skutków swego działania, da Ci wiele radości i sprawi, że będziesz w swoim środowisku cieszył się szacunkiem.

Rzecz jasna, są wypadki, w których - w razie przeżywanych przez Ciebie trudności seksualnych - właściwą rzeczą będzie przeprowadzenie rozmowy czy zasięgnięcie porady u odpowiedzialnego i zorientowanego w tej problematyce lekarza, psychologa czy duszpasterza.

Wreszcie warto przypomnieć, że każdy z nas powinien poznać na tyle samego siebie, żeby wiedzieć, co może mu w tej dziedzinie przynieść szkodę i utrudnić dochowanie wierności dobru.

Spotkać się można z opinią, że z trudnościami seksualnymi należy walczyć. Trzeba sprawę postawić inaczej: mianowicie, należy się rozwijać, z tych trudności trzeba wyrastać. Są one bowiem wyrazem swego rodzaju niedojrzałości. Jeśli zatem ma być mowa o walce, to trzeba by przez nią rozumieć wysiłek wkładany w wyrastanie do pełni człowieczeństwa, a więc w rozwój przyjaźni z Najwyższym i z ludźmi, w rozwijanie uzdolnień, doskonalenie umiejętności. Ten wysiłek przynosi wiele radości, która zawsze towarzyszy czystości.



PRZYPISY

1 Wydzielina gromadząca się pod napletkiem. Jej zaleganie działa drażniąco. Ma również niekorzyst-ny wpływ na drogi rodne kobiety. Powinna być usuwana przez staranne mycie.
2 Fałd łączący napletek z żołędzią prącia.
3 Była o tym mowa obszerniej w temacie 8., s, .
4 W potocznym języku pieszczoty prowadzące do zadowolenia seksualnego nazywane są pettingiem.
5 Podobnie mają się sprawy, rzecz jasna, i poza małżeństwem. Należy przypomnieć, że przez określe-nie potrzeba seksualna mamy na myśli nie samą zdolność reagowania na bodźce seksualne, bez cze-go działanie seksualne nie byłoby w ogóle możliwe, lecz ów zniewalający charakter potrzeby rozłado-wania napięcia, nie liczącej się z żadnymi wartościami związanymi z płciowością u człowieka.
6 1 List do Koryntian 6,12.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Annnika
Administrator
Administrator



Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:36, 08 Sie 2006    Temat postu:

O masturbacji

Chłopcy w okresie dojrzewania przeżywają dużo trudności ze swoją budzącą się pod wpływem działania hormonów płciowych seksualnością. Częstym zjawiskiem jest u nich wtedy onanium, zwany też masturbacją. Onanizm zdarza się też u dziewcząt, ale znacznie rzadziej.

Jeśli chodzi o chłopców, to trzeba tu odróżnić nocne polucje (zmazy), które występują nieświadomie jako samoczynna regulacja organizmu i za które chłopak nie jest absolutnie odpowiedzialny, od onanizmu, dokonywanego świadomie. Chłopak nie jest też odpowiedzialny za sny o treści erotycznej, gdyż sny występują same i nie mamy na nie wpływu. Natomiast nie jest dobrze poddawać się erotycznym czy zmysłowym marzeniom. Należy starać sieje przezwyciężać, zabierając się wtedy do jakiegoś działania, co wymaga pewnego wysiłku woli. Marzenia takie skłaniają bowiem do onanizmu.

Onanizm polega na czynnym rozładowaniu napięcia seksualnego, które powstać może samo z siebie lub pod wpływem podniet zewnętrznych a także wewnętrznych (wyobrażenia i marzenia erotyczne).

Czy onanizm jest czymś złym? Na pewno tak. Osłabia on wolę i pozostawia niepokój wewnętrzny. Jeśli chodzi o szkodliwość dla zdrowia, to jej nie ma, jeżeli zdarza się to rzadko. Jeśli często, może wywoływać ogólne zmęczenie i apatię. Częste uprawianie masturbacji odwraca uwagę od innych zainteresowań, może utrudniać koncentrację a przez to naukę, prowadzi też do zamykania się w sobie. Faktem jest, że po każdym akcie onanistycznym młody człowiek ma poczucie niesmaku i winy, czuje się gorszy i postanawia tego więcej nie robić, a gdy po pewnym czasie ulega ponownie, jego niezadowolenie z siebie rośnie.

Życie płciowe człowieka nie daje się sprowadzić do czystej fizjologii i biologii, gdyż posiada ono jeszcze ważny wymiar psychologiczno-duchowy i moralny.

Seksualność ze swej natury skierowana jest ku miłości do drugiego człowieka odrębnej płci i ku rodzicielstwu. To jest jej naturalne ukierunkowanie, nadane jej przez Stwórcę. Onanizm natomiast jest czynem całkowicie egocentrycznym. Z pewnością nie zawsze spełniany jest w pełni świadomie i dobrowolnie. Jednak każde zło zaniża człowieka i osłabia jego wolę, tak jak każde zwycięstwo nad sobą wzbogca go, wzmacnia wolę i daje radość wewnętrzną. Człowiek, który popadł w nałóg, szczególnie doświadcza tej groźnej tajemnicy zła, czuje się gorszym i trudno mu się z nałogu wydobyć. Skłonność do masturbacji może być wywołana nie tylko przez samo napięcie seksualne, ale także przez napięcia psychiczne, powstające w wyniku jakichś trudności życiowych, np. trudności w nauce, w rodzinie, z powodu poczucia samotności, mało wartościowości itp. Młody człowiek szuka wtedy odprężenia w onanizowaniu się i tym trudniej jest mu nad tym zapanować. Trudności dziewcząt, które popadły w nałóg, są podobne.

Jeżeli onanizm staje się nałogiem i przeciąga się na późniejsze lata, to może stanowić przeszkodę w małżeństwie. Bowiem przeżycie samotne może stać się dla danego człowieka silniejszym przeżyciem, niż wspólne, poza tym brak mu umiejętności opanowywania się, kiedy przecież w małżeństwie też jest nieraz potrzebna. Uczy się też egoistycznego przeżywania zadowolenia seksualnego, co mężczyźnie utrudnić może staranie o uszczęśliwienie wybranej kobiety.

Szczególnie ujemny wpływ na późniejsze współżycie małżeńskie może występować wtedy, jeżeli masturbacji towarzyszą wyraźne i silne wyobrażenia (co zdarza się raczej rzadko). Wyobraźnia może bowiem stwarzać takie oczekiwania, które nie zawsze są możliwe do zrealizowania w praktyce, a partner rzeczywisty może reagować inaczej niż "partner" z fantazji. Dlatego nie należy leczyć onanizmu zachętą do wstąpienia w związek małżeński. Trzeba najpierw opanować nałóg i dopiero później zawrzeć ślub.

Są wprawdzie seksuolodzy, którzy problem onanizmu traktują jako objaw zdrowia i prawie zachęcają młodzież do tego. A jednak już samo poczucie niezadowolenia z siebie świadczy, że człowiek jest czymś więcej, niż tylko biologizmem. Poza tym - pojedyncze czyny prowadzą stopniowo do nałogu, którego trudno się pozbyć i którego skutki przejawiają się w psychice, a także mogą być potem utrudnieniem w małżeństwie, co nie jest "bajką", lecz jest rzeczywistością.

Jak postępować, jeśli nabrało się złych przyzwyczajeń? Przede wszystkim starać się prowadzić higieniczny tryb życia, zwłaszcza starać się o dostateczną ilość snu, mieć też wiele zajęć i zainteresowań oraz uprawiać sport; oddalać od siebie marzenia i wyobrażenia erotyczne; w razie pokusy koniecznie starać się zająć czymś konkretnym, wyjść do miasta itp. Pewien ksiądz radził, aby powiedzieć sobie wtedy: wytrzymam jeszcze 5 minut i czymś się zająć. Po upływie tego czasu postanowić odłożenie tej sprawy na dalsze 5 minut.

Jeśli wpadło się już w nałóg, to trudno wydżwignąć się samemu. Wtedy warto poprosić kogoś zaufanego o pomoc, np. spowiednika-kierownika duchowego, lub psychologa w poradni rodzinnej, zwłaszcza związanej z Kościołem.

Trzeba wtedy pomóc młodemu człowiekowi, aby nie popadł w rozpacz i nadmierne poczucie winy. Powinien dostrzegać w sobie też dobro, które na pewno w nim jest i nie patrzeć na siebie tylko przez pryzmat tej sprawy, która jest swego rodzaju niedojrzałością. Warto też dopomóc w przemyśleniu całego układu swego życia codziennego. Może są w nim inne słabe punkty, które potęgują niezadowolenie z siebie, np. słabe osiągnięcia w nauce, nieprawidłowa atmosfera w domu, brak przyjaźni, za mało snu, złe wykorzystywanie czasu itp. Osiągnięcia w innych dziedzinach życia poprawiają samopoczucie i wzmacniają wolę, pomagając przez to również w przezwyciężeniu onanizmu.

Pewien młody chłopak, Adam opowiedział: Podzielę się jeszcze jednym doświadczeniem. Kiedyś miałem dość duże problemy z tego zakresu, aż do momentu, kiedy mój brat opowiadał mi o Jezusie trochę inaczej, z pozycji osobistego przeżycia przyjaźni z Jezusem. Wtedy przeżyłem żywe nawrócenie i to był moment, gdy zaczęły się naprawiać także kłopoty związane z seksem. Dla mnie Chrystus po prostu załatwia wszystko i wątpię, czy ktokolwiek z młodych zdoła zachować czystość bez Chrystusa. Na wielu miejscach Biblia zapewnia, że Jezus Chrystus pomaga, strzeże, da sposób na odparcie pokusy. "Ziarna" nr 1/2 1993 r.

Powyższa wypowiedź wskazuje, że człowiek potrzebuje wyższej wartości, dla której warto się opanować. Religia nadaje jego życiu sens, ukazuje te wyższe wartości i pomaga w pracy, nad sobą poprzez sakramenty święte i poprzez osobisty modlitewny kontakt z Bogiem. Opanowanie się prowadzi do zwiększenia siły woli i do radosnego poczucia, że się jest panem siebie, czyli do poczucia większej wewnętrznej wolności.


Elżbieta Wójcik

***

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dominik
Administrator
Administrator



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:40, 08 Paź 2006    Temat postu: Nieszczęsne oblicza ludzkiej seksualności

Cytat:
ks. Marek Dziewiecki, Nieszczęsne oblicza ludzkiej seksualności

Ludzka seksualność odsłania swoje najbardziej zaburzone i nieszczęsne oblicza wtedy, gdy decydujemy się na takie zachowania, które naruszają jej podstawowy sens i znaczenie. Wspólnym podłożem tego typu nieszczęsnych zachowań jest nieodpowiedzialna, „rozrywkowa” wizja seksualności. Aby łudzić się, że seksualność to prosty sposób na doznanie doraźnej przyjemności – bez żadnych zobowiązań oraz bez żadnych konsekwencji – trzeba oderwać seksualność od miłości i od płodności. Technicznie jest to oczywiście możliwe, ale konsekwencje takiego działania są nieuchronne i zwykle dramatycznie bolesne.

Seksualność bez miłości

Pierwszym przejawem niedojrzałych zachowań seksualnych jest współżycie pozamałżeńskie. Prowadzi ono do bolesnych konsekwencji, gdyż w takiej sytuacji ktoś decyduje się na najbardziej intymny gest zanim zbuduje najbardziej intymną więź, czyli więź wyłączną (tylko z tobą) i wierną (do śmierci). Naruszenie tej zasady może dokonywać się na różne sposoby.
Pierwszym z nich jest współżycie przedmałżeńskie, a zwłaszcza współżycie między osobą dorosłą a nieletnimi. Jest to zachowanie aż tak bardzo szkodliwe, że jest zakazane przez kodeksy karne wszystkich państw świata. Decydowanie się na przedmałżeńskie współżycie seksualne grozi zwłaszcza tym młodym, którzy przeżywają duże trudności emocjonalne i frustracje, związane np. z bolesną sytuacją rodzinną, z uzależnieniem od alkoholu czy narkotyków, z brakiem pogłębionych więzi międzyludzkich. W większości przypadków nieletni, którzy podejmują współżycie seksualne, to nie tyle ludzie zniewoleni seksualnością, zdemoralizowani czy wyuzdani, ile raczej spragnieni miłości, głodni bliskości, czułości, wsparcia ze strony innych. Ponieważ z różnych względów nie mogą albo potrafią zaspokoić tego głodu w sposób dojrzały i pogłębiony, więc próbują ów głód zmniejszyć lub zagłuszyć właśnie poprzez współżycie seksualne.
Przedwczesna inicjacja seksualna grozi nie tylko niechcianą ciążą czy chorobami wenerycznymi. Grozi także popadnięciem w nałogi seksualne i w chorobliwą koncentrację na sferze seksualnej. Dla człowieka uzależnionego seks staje się ważniejszy niż wszystko inne, gdyż wydaje się jedyną drogą do szczęścia. Jest to zatem sytuacja analogiczna do sytuacji narkomana czy alkoholika. Ponadto przedwczesna inicjacja seksualna uczy błędnej filozofii życia, w której doznanie chwilowej przyjemności staje się najwyższą normą postępowania. To z kolei wyklucza możliwość dojrzałego przygotowania się do małżeństwa i rodzicielstwa.
Bolesnym skutkiem przedwczesnej inicjacji seksualnej jest ponadto rosnąca frustracja, bo nastolatkom decydującym się na współżycie towarzyszy zwykle iluzja, że seks wystarczy im do pełnej satysfakcji oraz do zbudowania trwałej więzi. Tymczasem po początkowym zadowoleniu pojawia się bolesne rozczarowanie. Nie może być inaczej, gdyż przyjemność seksualna nie jest w stanie zaspokoić ludzkiej tęsknoty za miłością i wiernością. Prawdę tę wyraża wypowiedź dwudziestoletniej Barbary: \"jeśli miłość jest dojrzała, to seks przestaje być najważniejszy. Najważniejszy jest dla niekochających się ludzi. Współżycie bez miłości to zwykła kopulacja. Może nawet dawać przyjemność, ale nie szczęście\".
Rozmawiając z młodzieżą mam okazję odkryć, jakimi argumentami posługują się niektórzy młodzi, aby \"udowodnić\" samym sobie, iż współżycie przed ślubem jest czymś właściwym i uzasadnionym. Jednym z takich argumentów jest stwierdzenie, że się przecież kochają, a to upoważnia ich do współżycia. Tymczasem sama miłość nie wystarczy, gdyż ludzka miłość nie jest doskonała. Może być szczera, a jednocześnie może być niedojrzała i wyrządzać krzywdę. Jeśli ktoś z miłości chce robić to, co sprzeciwia się dobru drugiej osoby, zdrowemu rozsądkowi, odpowiedzialności czy prawu, to powinien się powstrzymać od takiego działania.
Innym typowym „argumentem” jest twierdzenie, że chłopak ma „prawo” przed ślubem, by dziewczyna dała mu \"dowód\" swojej miłości. Jest to oczywista manipulacja, gdyż w miłości nie istnieją w ogóle dowody! Pewność miłości opiera się na wzajemnym zaufaniu, a nie na dowodach. Jeśli nie ufam drugiej osobie, to nigdy nie uwierzę, że ona mnie kocha czy że będzie mi wierna. Żądanie \"dowodów\" miłości oznacza w rzeczywistości, że tej miłości nie ma. Uczciwe rozumowanie ze strony chłopaka powinno być dokładnie odwrotne. Powinien on zapytać swoją dziewczynę o to, czego ona pragnie oraz przez jakie postępowanie może on jej pomóc, by mu coraz bardziej ufała i by czuła się kochaną. Odpowiedzią ze strony dziewczyny raczej nie będzie wtedy propozycja współżycia seksualnego.
Część młodych posługuje się w tym kontekście jeszcze innym „argumentem”. Twierdzą, że nie muszą czekać ze współżyciem do ślubu, gdyż jeśli się kochają, to przecież ślub niczego już nie zmienia. W rzeczywistości ślub zmienia całkowicie sytuację. Przed ślubem nie ma jeszcze decyzji, że biorę cię za męża/żonę, że ślubuję ci miłość i wierność oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Przed ślubem wszystko byłoby więc jeszcze na próbę. Tymczasem na próbę można zdawać maturę czy wypełnić kupon na loterii. Nie można natomiast na próbę kochać i współżyć, podobnie jak nie można na próbę umierać. Dopiero w czasie zawierania ślubu obie strony ostatecznie i publicznie podejmują decyzję, że stają się małżonkami, że ślubują sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że się nie opuszczą aż do śmierci. Współżycie seksualne przed podjęciem takiej decyzji oznacza kierowanie się popędem, a nie miłością i jest przez to bolesną formą manipulowania drugim człowiekiem oraz samym sobą.
Na szczęście młodzi ludzie coraz lepiej zdają sobie sprawę z bolesnych skutków przedwczesnej inicjacji seksualnej. Zwłaszcza w tych krajach, w których zjawisko to przybrało w ostatnich dziesięcioleciach szersze rozmiary. W USA kilka milionów młodzieży należy obecnie do ruchu \"true love waits\" (\"prawdziwa miłość czeka”). Nikt nie zrozumie wartości i sensu tego czekania oraz wartości i sensu czystości przedmałżeńskiej, jeśli nie zrozumiał, że miłość to troska o dobro drugiej osoby, że przynajmniej w niektórych sytuacjach wymaga ona rezygnacji z szukania własnego zadowolenia, że wymaga panowania nad ciałem i emocjami. Jednak taka czysta i cierpliwa miłość daje nieporównywalnie więcej szczęścia niż cokolwiek innego. Kto doświadcza tego typu satysfakcji i radości, temu nie grozi, że przyjemność cielesną postawi wyżej niż miłość.
Drugą, obok współżycia przedmałżeńskiego, zaburzoną formą seksualności jest zdrada małżeńska. Jest to sytuacja, w której przynajmniej jedna z osób współżyjących pozostaje w związku małżeńskim z inną osobą. Zdrada oznacza nie tylko niewierność wobec współmałżonka, lecz także niewierność wobec samego siebie, wobec własnej przysięgi małżeńskiej. Nic więc dziwnego, że zdrada małżeńska prowadzi do zranień psychicznych i duchowych, do cierpienia całych rodzin. Przejmujący opis takiej sytuacji ukazuje Anna Kowalska w powieści pt. \"Pestka\". Bohaterka tej powieści wiąże się z żonatym mężczyzną i stopniowo coraz bardziej doświadcza, że nie da się zbudować miłości na zaprzeczeniu wcześniejszej miłości. Coraz dotkliwiej odkrywa własne cierpienie, a także cierpienie jej kochanka oraz dramat jego żony i dzieci. W końcu nie jest w stanie udźwignąć ciężaru tej sytuacji i popełnia samobójstwo.
Najbardziej okrutne są sytuacje, w których do współżycia dochodzi nie tylko poza małżeństwem, lecz jednocześnie wbrew woli jednej ze stron. Mamy wtedy do czynienia z gwałtem seksualnym. Ze strony agresora takie zachowanie świadczy o szczególnym okrucieństwie, o uzależnieniu od popędu, o głębokim kryzysie życia. Czasem o chorobie psychicznej lub skrajnej demoralizacji. U ofiary natomiast gwałt powoduje szok oraz poczucie okrutnego zranienia psychicznego i duchowego. Maksimum tragedii ma miejsce wtedy, gdy ofiarą jest osoba nieletnia. Tego typu doświadczenie pozostawia głęboki ślad i dramatycznie zaburza rozwój psychospołeczny. Gwałt seksualny oznacza, że doraźna przyjemność staje się ważniejsza od osoby. Z tego względu gwałt jest najbardziej okrutnym, najgłębiej zaburzonym i nieludzkim sposobem wyrażania seksualności. Czasem prowadzi też do śmierci fizycznej, gdyż nierzadko agresor zabija swoją ofiarę.
Obok gwałtu, drugą drastycznie wypaczoną formą przeżywania seksualności bez miłości jest prostytucja. Wprawdzie dochodzi tutaj do współżycia za zgodą obu stron, ale dzieje się to poza kontekstem więzi małżeńskiej. Co więcej, dochodzi do współżycia poza jakimkolwiek kontekstem osobistej więzi i bliskości. Prostytucja to sytuacja, w której jedna ze stron podporządkowuje się całkowicie popędowi seksualnemu i aż do tego stopnia rezygnuje z władzy nad własną seksualnością, że akceptuje współżycie z nieznaną sobie osobą. Z kolei druga strona - przyjmując pieniądze - akceptuje, że jest traktowana jak rzecz, którą używa się przez określony czas za określoną zapłatą. Druga strona godzi się więc na to, że nie jest traktowana jako osoba, że współżyjący z nią człowiek nie interesuje się jej przeżyciami, jej losem, jej wnętrzem, że jest on zainteresowany jedynie własną przyjemnością cielesną i w tym celu posługuje się ciałem drugiej osoby.
Kolejną formą zaburzenia i oderwania sfery seksualnej od miłości małżeńskiej jest homoseksualizm. Wiele środowisk opiniotwórczych twierdzi obecnie, że zachowania homoseksualne są czymś normalnym i że stanowią alternatywną formę „miłości”. Tymczasem homoseksualizm jest jedną z konsekwencji bardziej podstawowych zaburzeń, które związane są zwykle z bolesnymi doświadczeniami w dzieciństwie. Chodzi tu o te dzieci, których rodzice mieli wyraźnie zaburzoną postawę wobec siebie nawzajem. W takiej sytuacji syn czy córka boi się w swoim dorosłym życiu osób drugiej płci, albo nimi gardzi. W konsekwencji szuka kontaktu z osobami tej samej płci. Także wtedy, gdy chodzi o kontakty seksualne. Homoseksualizm jest zatem bardziej zaburzeniem psychicznym i emocjonalnym, niż seksualnym. Podobnie, jak w innych zaburzeniach psychospołecznych tak też w przypadku homoseksualizmu możliwa jest terapia i powrót do normalnego funkcjonowania.
Niektórzy podają jako argument za homoseksualizmem to, iż sami zainteresowani - a przynajmniej niektórzy z nich - uważają, że jest im z tym dobrze. Gdyby taki argument był wystarczający, to trzeba by uznać za stan normalny na przykład alkoholizm czy narkomanię. Człowiek uzależniony w czynnej fazie choroby też uważa, że jego sposób życia jest udany i że interwencje ze strony innych, by przestał pić czy ćpać, nie są potrzebne. Subiektywne przekonanie danej osoby, że jej postępowanie jest dojrzałe, nie może nigdy być jedynym kryterium oceny tegoż postępowania.
Kolejną formą zaburzonego przeżywania seksualności w oderwaniu od miłości jest masturbacja. Także w odniesieniu do tego zjawiska krąży obecnie wiele naiwnych poglądów. Z jednej strony spotykamy się z twierdzeniem, że masturbacja jest zjawiskiem normalnym, a nawet pozytywnym, gdyż w ten sposób młody człowiek lepiej poznaje własne ciało, a przez to przygotowuje się do współżycia seksualnego w małżeństwie. Z drugiej strony spotykamy się z twierdzeniami, że w każdym przypadku masturbacja jest grzechem ciężkim i przejawem demoralizacji. Prawda jak zwykle jest bardziej złożona.
Masturbacja jest niedojrzałym sposobem przeżywania seksualności, gdyż odrywa ją od więzi małżeńskiej i od płodności. W związku z tym niesie ze sobą negatywne konsekwencje. Po pierwsze, powoduje nadmierną koncentrację na popędzie fizycznym, co może doprowadzić do uzależnienia i nałogu. Po drugie, blokuje motywację do rozwoju i szukania radości w innych dziedzinach życia. Po trzecie, masturbacja skłania danego człowieka do zamknięcia się w sobie oraz sprzyja izolacji i samotności. W konsekwencji prowadzi do silnego napięcia psychicznego oraz do poczucia winy. Powoduje też u młodych lęk o to, czy będą w stanie być w przyszłości normalnym partnerem seksualnym w małżeństwie. Po piąte, masturbacja powoduje nierzadko rzeczywiste zaburzenia w życiu małżeńskim, które negatywnie wpływają na współżycie seksualne i na więź ze współmałżonkiem.
Obserwując różne dyskusje czy sondaże w środkach przekazu zauważam, że stawia się tam zwykle alternatywę: masturbacja jest czymś naturalnym, czy też należy potępiać tych, którzy jej ulegają? Tymczasem właściwe pytanie brzmi: czy sprawę masturbacji należy pozostawić spontaniczności danej osoby, czy też należy włączyć ją w proces wychowania? Jest oczywiste, że ta sfera – jak wszystkie inne – powinna podlegać pracy nad sobą i wysiłkowi samowychowania. Pomoc ze strony wychowawców oznacza jednoznaczność co do zasad (masturbacja utrudnia rozwój psychospołeczny), ale jednocześnie szacunek dla wychowanka oraz ostrożność co do ocen moralnych. Nie chodzi o to, by potępiać, straszyć czy wzmagać poczucie winy, lecz aby pomagać. W wielu przypadkach masturbacja bardzo niepokoi młodych, ale ze względu na genezę tego zachowania (np. przypadkowe pojawienie się tego mechanizmu w dzieciństwie), nie stanowi przede wszystkim problemu moralnego, lecz jest głównie ciężarem psychicznym. Ponadto ostrożność w ocenie moralnej masturbacji wiąże się z tym, że w wielu przypadkach jest ona formą somatyzacji, czyli wyrażania za pośrednictwem czynności seksualnych tych frustracji i napięć, których dana osoba sobie nie uświadamia, albo których nie potrafi rozwiązać czy przezwyciężyć.
Z tego właśnie względu pomoc w pokonaniu masturbacji nie może polegać jedynie na metodach negatywnych, czyli na koncentrowaniu się na walce z tego typu zachowaniem czy nałogiem. Trzeba przede wszystkim eliminować źródła napięć psychospołecznych, a także poszerzać zakres pozytywnych pragnień i aspiracji. Masturbacja jest przecież najbardziej atrakcyjna dla ludzi cierpiących i nieszczęśliwych. Także w tej dziedzinie zło zwycięża się najpełniej dobrem. W tym przypadku dobrem tym są konkurencyjne źródła radości i życiowej satysfakcji, np. przyjaźń z Bogiem i ludźmi, sukcesy szkolne i wiedza, pasje muzyczne, sportowe czy literackie.

Seksualność bez płodności

Powyższe analizy ukazywały niedojrzałe czy zaburzone sposoby przeżywania seksualności, które miały jedną cechę wspólną: odrywały ludzką seksualność od miłości wiernej i wyłącznej, zwanej miłością małżeńską. Przyjrzyjmy się teraz drugiej grupie zaburzonych postaw wobec seksualności, których wspólną cechą jest to, iż odrywają one ludzką seksualność od płodności.
Warto na początku zaznaczyć, iż modny jest mit, który głosi, że Kościół zajmuje wrogą postawę wobec ludzkiej seksualności i dlatego sprzeciwia się antykoncepcji. Prawda jest zupełnie inna. Kościół widzi w seksualności niezwykły dar od Boga (\"Bądźcie płodni i rozmnażajcie się\"; Rdz 1, 22), który w płaszczyźnie fizycznej stanowi najgłębszy wyraz miłości oraz więzi małżeńskiej. Miłość głoszona przez chrześcijan to nie jakaś pusta teoria, czy miłość jedynie duchowa. To miłość wcielona. W małżeństwie jednym z najbardziej istotnych przejawów cielesnego wyrażania miłości jest właśnie współżycie seksualne. Jest to aż tak istotny przejaw miłości małżeńskiej, że Kościół nie może uznać za ważne te związki, w których małżonkowie z góry wykluczają współżycie seksualne i/lub potomstwo.
Kościół patrzy w sposób pozytywny nie tylko na ludzką seksualność, lecz także na zdolność człowieka, by kierować tą sferą życia własną mocą. Człowiek ma szansę być na tyle silny, na tyle wolny wobec popędów i instynktów, na tyle świadomy swych działań i swojej płodności, że potrafi własną mocą kierować sferą seksualną. Nie potrzebuje do tego żadnych pomocy w postaci środków fizycznych czy substancji chemicznych. Dokładnie tak, jak jest w stanie kierować swymi emocjami własną mocą, bez odwoływania się do alkoholu, narkotyków, leków psychotropowych czy tabletek nasennych.
To właśnie z tej pozytywnej wizji człowieka i jego zdolności do panowania nad własną seksualnością wynika sprzeciw Kościoła wobec środków antykoncepcyjnych. Sięganie po środki antykoncepcyjne jest zawsze porażką człowieka. Oznacza przecież rezygnację danej osoby ze zdolności do panowania nad sobą: nad własnym ciałem i popędem seksualnym. Porażka w odniesieniu do własnej seksualności prowadzi zwykle do porażek i słabości w innych sferach życia. Kościół sprzeciwia się antykoncepcji nie dlatego, że negatywnie widzi ludzką seksualność lecz dlatego, że pozytywnie widzi człowieka i jego zdolność do kierowania sobą, w tym także własną seksualnością.
Drugim mitem jest przekonanie, że sprzeciwiając się antykoncepcji, Kościół przynajmniej pośrednio przymusza do nieodpowiedzialnego rodzicielstwa, lub do rezygnacji ze współżycia seksualnego nawet w małżeństwie. Nic bardziej błędnego. Kościół podkreśla, że odpowiedzialne rodzicielstwo jest koniecznym warunkiem dojrzałej miłości małżeńskiej. Jednocześnie jednak przypomina, że odpowiedzialne rodzicielstwo nie może zostać osiągnięte nieodpowiedzialnymi metodami. Tymczasem antykoncepcja jest próbą osiągnięcia odpowiedzialnego rodzicielstwa w oparciu o nieodpowiedzialne metody. A przecież cel nigdy nie może usprawiedliwiać środków, jeśli te są szkodliwe, czy oznaczają rezygnację z wolności.
Szkodliwość antykoncepcji wynika z kilku powodów. Po pierwsze, antykoncepcja nie chroni przed bolesnymi konsekwencjami nieodpowiedzialnego współżycia seksualnego. Zmniejsza jedynie ich ryzyko. Nigdy nie gwarantuje „bezpiecznego” seksu. Po drugie, większość środków antykoncepcyjnych szkodzi zdrowiu fizycznemu (wystarczy przeczytać ulotki, które dołączają sami producenci antykoncepcji!). Środki mechaniczne i chemiczne mogą powodować urazy i stany zapalne, a tabletki hormonalne hamują działanie przysadki mózgowej, wpływają negatywnie na układ naczyniowy, na krzepliwość krwi, na wątrobę i wiele innych układów. Po trzecie, sięganie po antykoncepcję oznacza rezygnację danego człowieka z kierowania seksualnością własną mocą i świadomością. Po czwarte, antykoncepcja oszukuje, gdyż sugeruje, że współżycie seksualne ma jedynie konsekwencje fizjologiczne i biologiczne oraz że stosując antykoncepcję można bezkarnie współżyć z kimkolwiek, gdziekolwiek i kiedykolwiek. Tymczasem nieodpowiedzialne współżycie seksualne przynosi dramatyczne zranienia w sferze psychicznej (np. poczucie krzywdy, żal do samego siebie, lęk wobec seksualności), moralnej (np. poczucie winy) i społecznej (np. zerwane więzi przyjaźni z samym sobą, z rodzicami, z Bogiem, uraz do osób płci odmiennej, itp.). A żadna pigułka czy prezerwatywa nie ochroni przed tego typu konsekwencjami. Nic poza miłością i odpowiedzialnością nie może gwarantować człowiekowi kierowania seksualnością w sposób dojrzały i bezpieczny.
Z tego względu Kościół proponuje jedyny odpowiedzialny sposób na odpowiedzialne planowanie rodziny. Jest nim znajomość naturalnych okresów płodności i bezpłodności pary ludzkiej. W polskich publikacjach, które propagują środki antykoncepcyjne (zwykle za pieniądze producentów tych środków!), albo bezkrytycznie zachwala się takie środki, albo jedynie ogólnie wspomina się o szkodliwych skutkach ubocznych. Nie wspomina się natomiast zwykle ani słowem o tym, co najważniejsze: że środki te oznaczają rezygnację z panowania nad własnym popędem i własnymi zachowaniami oraz że są zbędne dla ludzi dojrzałych. Bardziej rzetelne są publikacje w Europie Zachodniej, gdzie już zbyt widoczne stały bolesne konsekwencje psychiczne i społeczne stosowania antykoncepcji, aby nadal ukazywać ją w naiwny sposób. Potwierdzeniem tej tendencji jest tekst, który przeczytałem w jednym z numerów \"Badische Zeitung\" (19.04.1996). Jest to najbardziej poczytny dziennik w południowo-zachodnich Niemczech i ma charakter czysto świecki. Właśnie tam znalazłem artykuł na temat metod regulacji poczęć. Zostały w nim ukazane różne formy antykoncepcji oraz naturalne metody regulacji poczęć. Przy wszystkich formach antykoncepcji podkreślano, że są one na ogół łatwe w stosowaniu, gdyż nie wymagają wiedzy na temat ludzkiej płodności ani wysiłku panowania nad popędem. Z drugiej jednak strony zaznaczono, że przynoszą one poważne skutki uboczne. Przy każdej formie antykoncepcji zostały ukazane w jasny sposób liczne negatywne konsekwencje, specyficzne dla danej metody.
Omawiając z kolei naturalne metody regulacji poczęć autor artykułu wyjaśnia, że stanowią one jakościowo wyższą formę odpowiedzialnego rodzicielstwa. Określa ją jako nie mniej skuteczną od większości metod antykoncepcyjnych, (metoda termiczna połączona z obserwacją śluzu), ale w przeciwieństwie do tamtych jako jedyną ekologiczną, a przez to zupełnie nieszkodliwą dla organizmu oraz jako jedyną partnerską, a więc świadczącą o wzajemnym rozumieniu się i respektowaniu osób, które z tej metody korzystają. Konfrontacja tego typu artykułu z tym, co czytamy o antykoncepcji i naturalnych metodach regulacji poczęć w naszych gazetach i publikacjach, świadczy o tym, jak polskim mass-mediom daleko jeszcze do standardów europejskiej rzetelności i odpowiedzialności w tym względzie.
Do jeszcze bardziej dramatycznych, niż w przypadku antykoncepcji, szkód prowadzi aborcja. Nawet dla zagorzałych zwolenników aborcji jest oczywiste, iż jest to bardzo niebezpieczna dla matki interwencja chirurgiczna. Zwolennicy aborcji twierdzą jednak, że w niektórych sytuacjach jest to mniejsze zło niż urodzenie dziecka. Z tego powodu postulują, by w określonych sytuacjach zabijanie niemowląt w łonie matki było dozwolone prawem. Jest prawdą, iż kobiety oczekujące dziecka, znajdują się czasem w bardzo trudnej sytuacji. Ale tylko wtedy, gdy poród stanowi bezpośrednie zagrożenie dla życia matki, mamy do czynienia z rzeczywistą alternatywą: czyje życie ma ratować lekarz? Natomiast wszelkie działania, których celem nie jest ratowanie życia matki, lecz zabicie dziecka, jest zawsze ciężkim złem moralnym. Aborcja nigdy nie jest mniejszym złem! Przeciwnie, nawet w bardzo bolesnych i skrajnych sytuacjach aborcja jest zawsze złem większym. Jest to oczywiste z wielu powodów.
Po pierwsze, aborcja jest zabiciem niewinnego dziecka. Jest to wyjątkowo ciężkie i nieodwracalne zło moralne. Zabicie dziecka jest nieporównywalnie większym złem, niż wychowywanie potomstwa w trudnych warunkach materialnych, niż ewentualna choroba dziecka, niż trudności w zaakceptowaniu i pokochaniu dziecka. Z kolei popieranie aborcji z powodu trudnych warunków społecznych, oznacza cyniczne twierdzenie, że w Polsce trzeba niektóre dzieci zabijać, gdyż nie starczy dla nich chleba. Rozwiązaniem problemu nie jest zabijanie dzieci, lecz sprawiedliwsze dzielenie chleba. Gdyby z kolei przyjąć zasadę, że można dokonać aborcji wtedy, gdy poczęte dziecko (np. w wyniku gwałtu) nie będzie wystarczająco kochane, to trzeba by przyznać też prawo do zabijania dzieci już narodzonych, które nie czują się kochane przez swoich rodziców.
Aborcja jest w każdej sytuacji większym złem nie tylko dlatego, że oznacza zabicie niewinnego człowieka, ale także dlatego, że oznacza nieodwracalną krzywdę dla matki zabijanego dziecka. Będąc drastyczną interwencją chirurgiczną w najbardziej delikatne narządy kobiecego organizmu aborcja powoduje niepłodność, stany zapalne, nowotwory, komplikacje przy następnej ciąży. Nie sposób wyliczyć tu wszystkich możliwych zagrożeń. Wspomnę jeszcze tylko o jednym. Istnieje bezpośredni związek między aborcją a rakiem piersi. Związek ten wynika z faktu, że od chwili poczęcia przez pierwsze sześć miesięcy ciąży organizm kobiety wydziela hormony, które między innymi stymulują zmiany w piersiach. Dopiero od szóstego miesiąca ciąży pojawiają się hormony, które kontrolują i zamykają ten proces. Gdy kobieta podda się aborcji, wtedy takie hormony już się nie pojawią, a przez to ogromnie wzrasta prawdopodobieństwo raka piersi. Na ten temat przez kilka lat prowadzono na wielką skalę badania na Wydziale Medycyny Uniwersytetu w Seattle (USA). Ich wyniki opublikowano we wrześniu 1994 roku. Okazuje się, że gdy aborcji dokonuje się przy pierwszej ciąży, a matka dziecka ma osiemnaście lat lub mniej, to prawdopodobieństwo raka piersi wzrasta u niej 800 razy, czyli 80.000% (...)

Ze strony:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum życia rodzinnego Strona Główna -> Sprawy seksualności Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin